Mikołaj Budzanowski
Mikołaj Budzanowski Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Choć sam przyznaje, że nie ma "młotka na nepotyzm" i docenia rolę mediów w ujawnianiu afer, Mikołaj Budzanowski przekonuje, że w doniesienia o działaczach PO i PSL w spółkach Skarbu Państwa "wkradła się histeria". Jak więc minister skarbu chce walczyć z patologiami?

REKLAMA
Zdaniem Mikołaja Budzanowskiego, ministra skarbu, w doniesienia dotyczące obsadzania stanowisk z partyjnego klucza "wkradła się histeria".
Budzanowski przyznaje wprost, że nie Ministerstwo Skarbu nie ma instrumentów, by kontrolować kolejne inkarnacie spółek Skarbu Państwa. Jego zdaniem lekiem na nepotyzm i korupcję w spółkach-córkach i spółkach-wnuczkach jest prywatyzacja, dzięki której "patologiczne pokusy" po prostu zostaną zlikwidowane.
Jak w takim razie minister uzasadnia, że szefem spółki, która ma zbudować polską elektrownię atomową zostanie Aleksander Grad, były polityk PO? "Premier już wyjaśnił tę nominację opinii publicznej" – przekonuje w wywiadzie Budzanowski i zapewnia, że Grad zrezygnował z działalności w partii.
Zdaniem Budzanowskiego, w spółkach są osoby, które są "sympatykami PO, ale też PiS i SLD". "Nie można nagle wyrzucać ludzi z powodu sympatii politycznych. Jeśli ktoś pracuje merytorycznie i ma kompetencje, nie można go prześladować za to, że został zatrudniony w czasie rządów tej lub innej partii" – przekonuje.
Dla Budzanowskiego sposobem na zmianę tej sytuacji jest wprowadzenie jednolitych standardów dla wszystkich spółek: w trybie poszukiwania osób do zarządów i rad nadzorczych, w kryteriach doboru tych osób i wynagradzania ich.
Cała rozmowa w "Rzeczpospolitej"