Przemysław Staroń, nauczyciel z sopockiego liceum, otrzymał tytuł Nauczyciela Roku 2018. Podczas uroczystej gali, na której przyznano mu nagrodę, poprosił na scenę swoją rodzinę i partnera życiowego.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Zwycięzca plebiscytu uczy filozofii, etyki, wiedzy o kulturze i historii sztuki. Odbierając nagrodę w Zamku Królewskiem podziękował między innymi swojemu partnerowi.
– Chciałbym poprosić wszystkich was, którzy tutaj przyjechaliście ze mną. Chodźcie, nie bójcie się, najwyżej zabiorą mi tytuł – zachęcał. – Chciałbym wam podziękować, tej części świata, bez której by mnie nie było – mówił. – Protego Maxima, niech miłość was strzeże - podsumował, a na scenę weszła rodzina wraz z jego partnerem.
– (…) to nagroda dla społeczności, dla wszystkich tych, którzy żyją pewnymi ideami i wierzą, że miłość jest najważniejszą rzeczą na świecie i tylko ona ma sens, i zamiast tracić czas, by walczyć ze złem, choć jest to czasem potrzebne, trzeba robić dobro – dodał.
Przemysław Staroń nie szczędził podczas przemówienia gorzkich słów minister edukacji Annie Zalewskiej. – Jesteśmy przerażeni tym, co się dzieje – stwierdził nauczyciel sopockiego liceum ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego, oceniając reformę edukacji.
Krytyki ze strony Staronia było więcej, odnosiła się także do niskich zarobków nauczycieli. – Jeżeli nauczyciel, który pracuje, jest sfrustrowany, ma taki wizerunek społeczny jaki ma, bo zarabia żenujące pieniądze, no to błagam... Jakim on ma być autorytetem? – pytał retorycznie laureat konkursu.