
Dlaczego? A dlaczego by nie, odpowiedziałby stereotypowy Polak. Skoro coś dają, to czemu by nie brać. Zwłaszcza, że ludzie, w tym kierowcy, lubią się wyróżniać. Miłośnicy tuningu mają więc teraz do wyboru jeszcze jeden "gadżet”, który wyróżni ich na wiejskiej i miejskiej dróżce: małe, zgrabne blaszki. Jest światowo i modnie.
Najciekawsze jest w tym wszystkim to, że amatorzy wątpliwego tuningu mieli od lipca wolną rękę. Mało kto sprawdzał bowiem w urzędach, czy faktycznie masz auto z mniejszą wnęką. Wystarczyło tylko złożyć wniosek, zapłacić i zamontować tablicę, nie trzeba było pokazywać zdjęcia auta czy prowadzić urzędnika na parking. Wierzono w uczciwość wszystkich Polaków?
W przypadku wniosku o rejestrację pojazdu, dla którego mają być wydane tablice rejestracyjne, o których mowa w § 27 ust. 1 pkt 1 lit. b [czyli małe tablice - red.] właściciel pojazdu składa oświadczenie, że w pojeździe są zmniejszone wymiary miejsca konstrukcyjnie przeznaczonego do umieszczenia tablic rejestracyjnych.
Jednak skala montowania małych blach na samochodach, które wcale amerykańskie i japońskie nie są, chyba poraziła urzędników. Portal Car Test publikował zdjęcie oświadczenia, które w Bolesławcu dostali do wypełnienia właściciele tablic rejestracyjnych o niestandardowych wymiarach (samo zdjęcie pochodzi z Facebooka).
Wysyłanie takich pism do tych, którzy zamówili tablice o niestandardowych wymiarach ma sens. Problem bowiem w tym, że liczba małych blach była ograniczona, co wiedziano już w lipcu przy wprowadzeniu ustawy. A to z powodu innej formy numeracji (na takiej tablicy znajduje się litera-wyróżnik województwa, a następnie trzy znaki-cyfry lub litery).