Wypadek Beaty Szydło miał miejsce 10 lutego 2017 roku. Wielu uważa, że Sebastian K. stał się kozłem ofiarnym.
Wypadek Beaty Szydło miał miejsce 10 lutego 2017 roku. Wielu uważa, że Sebastian K. stał się kozłem ofiarnym. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta

Rozpoczął się długo wyczekiwany proces w sprawie wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło. Sebastian K. ponownie powiedział, że nie przyznaje się do jego spowodowania. Mężczyzna zdecydował, że nie będzie zeznawał podczas rozprawy, lecz tylko odpowiadał na pytania adwokata – podaje "Gazeta Wyborcza".

REKLAMA
Sebastian K. zeznawał już trzykrotnie. Po raz pierwszy po zatrzymaniu w komendzie w Oświęcimiu, kiedy policja postawiła mu zarzut spowodowania wypadku. Wówczas podejrzany przyznał się, ale później już konsekwentnie zaprzeczał, że spowodował wypadek.
Tłumaczył dotychczas, że włączył kierunkowskaz do skrętu w lewo, zobaczył samochód z włączonymi sygnałami świetlnymi, więc zjechał do prawej krawędzi jezdni.
Chciałem zrobić miejsce. Myślałem, że to karetka lub pogotowie – tak odczytał jego zeznania sędzia. Sebastian K. przekonywał, że nie słyszał, by samochód, który widział, miał włączone sygnały dźwiękowe. – Miałem uchyloną szybę i wyłączone radio – brzmiały wyjaśnienia mężczyzny.
"Sebastian K. tłumaczył też w nich, że po przejechaniu pierwszego samochodu upewnił się, czy coś nie jedzie, i wtedy wolno ruszył do osi jezdni. Wtedy zobaczył drugi samochód, który też miał tylko sygnały świetlne. – Zdążyłem jedynie wcisnąć hamulec – relacjonował w śledztwie" – pisze "Gazeta Wyborcza".
Sebastain K. ujawnia
Sebastian K. przyznał, że po wypadku nie zbadał go lekarz. Policjanci wozili mężczyznę do komendy i do szpitala wyłącznie w celu pobrania krwi do badania trzeźwości. Na rozprawie nie pojawili się ani Beata Szydło, ani BOR-owiec z kolumny rządowej, którzy doznali obrażeń wskutek kolizji.
Przypomnijmy, że 10 lutego 2017 roku rządowa limuzyna, w której podróżowała Beata Szydło, uległa wypadkowi w Oświęcimiu. Rządowa kolumna trzech samochodów wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochodów i następnie zaczął skręcać w lewo. I tak uderzył w auto szefowej rządu, które następnie trafiło w drzewo.