
Reklama.
"Mniejsza o tabliczkę. Ważne, żeby Polski nie odkręcili od Unii Europejskiej" – napisał na Twitterze Donald Tusk.
Pierwsza część wpisu to komentarz do faktu, iż z budynku polskiego przedstawicielstwa w Brukseli zniknęła tabliczka upamiętniająca uroczyste otwarcie placówki w 2011 roku, na której znalazło się na niej m.in. nazwisko Donalda Tuska. Szef redakcji polskiego wydania "Politico" Michał Broniatowski napisał, że zdjął ją ambasador Rzeczpospolitej Polskiej w Unii Europejskiej Andrzej Sadoś.
O wiele ważniejsza jest jednak druga część tweeta Polaka stojącego na czele Rady Europejskiej. Okazuje się bowiem, że Polexit to już nie żadna abstrakcja. Wyjście Polski z Unii Europejskiej okazuje się o wiele łatwiejsze, niż się wydaje. – Do wyjścia Polski z UE wystarczy większość w parlamencie i podpis prezydenta – przestrzegła prof. Ewa Łętowska w rozmowie opublikowanej na portalu Prawo.pl.
Prof. Łętowska zwróciła uwagę, że do wyjścia Polski z UE wcale nie potrzeba referendum, tak jak to odbyło się w Wielkiej Brytanii. Wszystko dlatego, że w 2010 roku wprowadzono zmianę w ustawie z 2000 roku o umowach międzynarodowych.
Jakby tego było mało, Zbigniew Ziobro zwrócił się właśnie do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o stwierdzenie niezgodności z polską konstytucją artykułu 267 o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Wniosek Ziobry dotyczy zakresu, w jakim Traktat o funkcjonowaniu UE dopuszcza występowanie przez sąd z pytaniem prejudycjalnym.