"To nie może być prawda". Bartosz Kapustka wstrząśnięty katastrofą śmigłowca właściciela Leicester City
redakcja naTemat
28 października 2018, 15:04·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 28 października 2018, 15:04
Śmigłowiec właściciela klubu piłkarskiego Leicester City rozbił się w sobotę, ale wciąż nie ma oficjalnej informacji, kto był na pokładzie. Według BBC Vichai Srivaddhanaprabha, jego córka oraz cztery inne osoby prawdopodobnie zginęli w katastrofie. Cały piłkarski świat jest w szoku. "To nie może być prawda" – napisał na Twitterze Bartosz Kapustka, który wciąż jest piłkarzem tego klubu.
Reklama.
Katastrofa miała miejsce po sobotnim meczu Leicester City z West Hamem na King Power Stadium w Leicester, który zakończył się remisem.
"Jak zwykle po zakończonym spotkaniu z murawy wystartował też helikopter należący do właściciela kluby Vichaia Srivaddhanaprabhy, jednak maszyna chwile po wzbiciu się w powietrze, runęła na ziemię i stanęła w płomieniach" – opisuje portal gol24.pl.
Według świadków był wybuch i była kula ognia. "To czarny dzień w historii Leicester City" – pisze BBC. W niedzielę pod stadionem gromadzą się tłumy. Ludzie składają kwiaty, przynoszą szaliki w kolorach rywalizujących ze sobą drużyn, modlą się za tych, którzy zginęli. Wszyscy są w szoku. Choć wciąż nic oficjalnie nie wiadomo.
Jednak według BBC i Reutersa, na pokładzie był właściciel klubu, 61-letni Vichai Srivaddhanaprabha, a także jego córka oraz trzy lub cztery inne osoby. Informację tę przekazują już wszystkie media. A w internecie narasta irytacja, że klub milczy.
"To nie może być prawda..." – skomentował na TT Bartosz Kapustka, piłkarz Leicester (dziś wypożyczony OH Leuven). "Nie ma oficjalnego potwierdzenia jeszcze, poczekajmy" – odpowiedział mu Jakub Krupa, korespondent PAP.
Vichai Srivaddhanaprabha to biznesmen urodzony w Tajlandii. Klub przejął w 2010 roku. W 2016 roku Leicester City wywalczył mistrzostwo Anglii, potem dotarł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. "Dokonał czegoś, co było niemożliwe", "Pozwolił by nasze marzenia się spełniły"– piszą ludzie w internecie.
Przypominają też o innych jego działaniach. "Przekazał dwa miliony funtów na szpital w Leicester, kolejny milion na uniwersytet" – ktoś wspomina.