WikiLeaks zagrało na nosie czytelnikom "The New York Timesa". Zemściło się na byłym redaktorze gazety, publikując na witrynie przypominającej do złudzenia tę należącą do "NYT" fałszywy artykuł. Nazywa gazetę "szczurami".
Były redaktor "The New York Times", Bill Keller, miał powiązania z organizacją WikiLeaks, zajmującą się publikowaniem tajnych dokumentów ujawniających nadużycia w państwie. Keller współpracował z WikiLeaks, żeby mieć pierwszeństwo w dostępie do ujawnianych przez nich dokumentów. Kolaboracja najwyraźniej nie wypaliła, gdyż Keller zaczął na łamach swojej gazety nabijać się z Juliana Assagne'a, założyciela WikiLeaks.
"Hejter" obrońcą?
Czytelnicy "NYT" byli zaskoczeni tym, że na witrynie internetowej pisma znaleźli rubrykę, w której Keller bronił WikiLeaks. Okazało się jednak, że to podpucha. Rubryka była opublikowana na stronie internetowej do złudzenia przypominającej internetową wersję działu opinii "NYT". Załadowane były nawet oryginalne linki do innych stron "The New York Timesa". Mało tego. Specjaliści z WikiLeaks zaczęli rozsyłać artykuł za pomocą Twittera. Oryginalne konto Kellera to @nytkeller. Artykuł rozsyłany był z konta @nytkeIler pisanego przez duże "I" i małe "l" zamiast dwóch małych "l". Na Twitterze odróżnienie tych dwóch liter jest niemal niemożliwe.
Fałszerskie arcydzieło...?
Artykuł bardzo szybko rozprzestrzenił się po sieci. Był na tyle przekonujący, że nabrał się na niego nawet jeden z kolegów-redaktorów Kellera z "NYT". Wiarygodności artykułowi nadały zdania zaczerpnięte z wcześniejszych e-maili Kellera, w których odpowiadał na zarzuty Republikanów, że "The New York Times" publikuje poufne dokumenty. Keller sprzeciwiał się zarzutom stawianym WikiLeaks, lecz twardo zaznaczył, że Julian Assagne nie jest jego partnerem.
...Nie do końca
Wszystko mogłoby się udać, gdyby nie fakt, że oszust, który spreparował artykuł Kellera popełnił błąd gramatyczny, na który dziennikarz z 28-letnim stażem nie mógł sobie pozwolić. Postawił przecinek zamiast średnika.
Obama has clearly not lived up to his 2008 campaign promises to protect whistleblowers, rather his policy is more like China’s treatment of dissidents. CZYTAJ WIĘCEJ
Gdy Keller spostrzegł się, że w sieci krąży fałszywy artykuł, opublikował na swoim prawdziwym koncie na Twitterze ostrzeżenie.
Sam Keller uznał ten artykuł za beznadziejną satyrę. Powiedział, że "to raczej dziecięcy dowcip, niż zbrodnia przeciwko ludzkości. Wziąłbym to na poważnie, gdyby był chociaż śmieszny."
Wpadka Kellera?
Okazało się, że link do fałszywego tekstu został wysłany także z prawdziwego konta Kellera. To doprowadziło do spekulacji nad tym, czy konto dziennikarza zostało zhakowane. Innym możliwym wytłumaczeniem było to, że sam Keller albo ktoś piszący w jego imieniu się pomylił i zamieścił linka do fałszywki zamiast do autentycznej odpowiedzi dziennikarza na zarzuty. WikiLeaks szybko odpowiedziała na medialne zamieszanie.
"Szczury"
Pozostaje pytanie, czy WikiLeaks coś zyska na tym wyskoku? Był to bez wątpienia chwyt reklamowy, wymierzony w szeroką publiczność. Lecz zarówno dziennikarze jak i Twitterowcy są zdania, że publikowanie fałśzywki było błędem. To, że WikiLeaks "dopuszcza się oszustwa i chwali się nim, podkopie jej wiarygodność". Dodatkowo grozi im pozew.
Ale swego rodzaju "kryptoreklama" nie mogła być jedynym motywem działania WikiLeaks. "Time" podaje, że ten "dowcip" powodowany był złością WikiLeaks na "NYT", który przestał jej pomagać finansowo. Dodatkowo największe banki i organizacje trudniące się przelewami pieniężnymi, w tym Bank of America, PayPal czy Western Union zablokowali wszystkie dotacje dla WikiLeaks.
W sieci jest fałszywy artykuł o WikiLeaks, który krąży pod moim nazwiskiem. Mówiąc "fałszywy", mam na myśli "nie mój". CZYTAJ WIĘCEJ
WikiLeaks
Bill Keller miał tak dużą obsesję na punkcie re-tweetowania pochwał o nim, że wysłał link do fałszywego artykułu swoim 30 tysiącom obserwujących.
WikiLeaks
Z pewnością nie jest dowcipem fakt, że WikiLeaks padła ofiarą nielegalnej ekonomicznej cenzury ze strony amerykańskich instytucji finansowych, a New York Times nic o tym nie mówi. Szczury.