
"Planeta Singli 2" to sequel przeboju z 2016 roku z Maciejem Stuhrem i Agnieszką Więdłochą w rolach głównych. Śledzimy dalsze losy pary - po happy endzie z pierwszej części, a wszystko to w bożonarodzeniowym nastroju. Jest śmiesznie i uroczo i nawet nachalny product placement tego nie rujnuje.
W ostatnich latach już z początkiem listopada rozpoczyna się bożonarodzeniowy okres. Świąteczna atmosfera jest wszędzie i udziela się każdemu. Tylko wtedy nawet miłośnicy horrorów są w stanie przełknąć niektóre filmy. Mnie osobiście "Planeta Singli 2" urzekła bardziej niż pierwowzór, a na co dzień oglądam zupełnie inne produkcje.
Product placement jest nierozerwalnie złączony z kinem komercyjnym. Można to robić dobrze, jak w serii z Jamesem Bondem, a można to robić fatalnie - jak w przypadku "Planety Singli 2". Aktorzy musieli się poczuć jak w "Truman Show", a widz czasem sam nie wie, czy właśnie nie ruszył blok reklamowy z Princessą i mytaxi.
W "Planecie Singli 2" Maciej Stuhr głosem narratora zastanawia się nad tym, co się dzieje dalej w historiach miłosnych, po słowach "i żyli długo i szczęśliwie". To punkt wyjścia filmu. Z autopsji wiemy, że dopiero wtedy zaczyna się proza życia, kłótnie i docieranie się. Czasem cierpliwość popłaca i cementuje związek, a czasem idzie się na wojnę.
