
Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz rozwiązał Marsz Niepodległości. Oficjalnie mówi się o względach bezpieczeństwa, nieoficjalnie o zbytnim dokazywaniu nacjonalistów i neofaszystów. Dwie osoby zostały ranne.
REKLAMA
"Obserwatorzy będący na miejscu zostali wypchnięci poza marsz. Pomimo próśb kierowanych do policji o wsparcie, obserwatorzy nie otrzymali na czas eskorty funkcjonariuszy. W końcu, w obecności dowódcy zabezpieczenia, zakomunikowano organizatorowi informację o rozwiązaniu marszu" – ogłosił Dutkiewicz w oficjalnym komunikacie.
We Wrocławiu, podobnie jak w Warszawie, w ruch poszły race i petardy, a obok biało-czerwonych flag widać było te z ekstremistycznymi symbolami. Mimo to Hanna Gronkiewicz-Waltz marszu nie odwołała.
Nieoficjalnie mówi się jednak, że przyczyną odwołania marszu, który o mało co się nie odbył we Wrocławiu, była mowa nienawiści. Przypomnijmy, że jego organizatorami byli Piotr Rybak, który został skazany za spalenie kukły Żyda i bohater ONR-u, były ksiądz Jacek Międlar.
Obywatele RP - Dolny Śląsk piszą również na Twitterze, że we Wrocławiu ranne zostały dwie osoby: jedna od petardy, druga od butelki.
"Uczestnicy marszu narodowców pod wodzą przestępcy Międlara rzucali w nas petardami, racami, butelkami, jajkami. Marsz przeszedł bez problemów ze strony miasta i policji. Hańba dla Wrocławia!" – czytamy na profilu organizacji.
