Joachim Brudziński zapowiedział ściganie uczestników Marszu Niepodległości łamiących prawo. Problem w tym, że spora część z nich była zamaskowana.
Joachim Brudziński zapowiedział ściganie uczestników Marszu Niepodległości łamiących prawo. Problem w tym, że spora część z nich była zamaskowana. Fot: Twitter

Przez Warszawę przemaszerowało w niedzielę około 250 tysięcy ludzi: grupa najważniejszych polityków na czele formacji i anonimowy tłum za nimi. Wsród nich byli i tacy, którzy anonimowość potraktowali niezwykle poważnie, zakładając na twarz maski i kominiarki. Chcieli wyglądać groźnie, ale jednocześnie pokazali, że z sami do najodważniejszych nie należą.

REKLAMA
Niby było w miarę spokojnie, ale niektórym maski ewidentnie dodały odwagi. Kilku uczestników Marszu Niepodległości napadło na dziennikarkę "Gazety Wyborczej" – oczywiście byli zamaskowani. Mężczyzn w kominiarkach można było odnaleźć zarówno pośród członków ONR maszerujących tuż za kolumną prezydencką, jak i pośród Młodzieży Wszechpolskiej idącej bardziej z tyłu.
Dyskusja na temat zamaskowanych uczestników zgromadzeń przetoczyła się przez media i parlament kilka lat temu. I choć większość klubów parlamentarnych była za wprowadzeniem zakazu zakrywania twarzy, to w treści Ustawy Prawo o Zgromadzeniach nie ma takiego punktu. Organizator może, ale nie musi zakazywać noszenia kominiarek czy masek.
logo
Fot. Twitter
Sam regulamin tegorocznego Marszu Niepodległości nie mówi słowem o tym, że nie można zakrywać twarzy. To oznacza, że żaden z uczestników, który przyszedł na marsz w kominiarce, formalnie nie złamał prawa. Inna rzecz, że sami siebie wystawiają na pośmiewisko, nawet jeśli pozostają anonimowi.
Zachowujący anonimowość dbają o to, żeby wyglądać jak najgroźniej. Od kilku lat modne są szczególnie kominiarki, gdzie pod wycięciem na oczy jest nadrukowany obrazek z fragmentem czaszki z wyszczerzonymi zębami. Doprawdy strach się bać, gdy taki "żywy szkielet" stanie nam na drodze i – jak w przypadku dziennikarki "Gazety Wyborczej" – grozi użyciem siły.
logo
Fot. Maciej Stanik / naTemat
Jednocześnie jego żałosna próba zachowania incognito dowodzi tego, że sam jest tchórzem bojącym się odpowiedzialności. Drży na myśl, że jakaś kamera uchwyci jego twarz, co w przyszłości może być podstawą do postawienia mu zarzutów przed sądem. To zwykli tchórze, którzy odważni są tylko w tłumie im podobnych zamaskowanych i zakapturzonych.
Wielka szkoda, że podczas Marszu Niepodległości kolejny raz doszło do incydentów. Szef MSWiA zapowiedział dziś na konferencji, że będą ścigane osoby, które odpalały race podczas przemarszu ulicami stolicy. Przed organami ścigania jest trudne zadanie, wszak często race odpalali ludzie w kominiarkach na twarzach.
Wielka szkoda, że Trybunał Konstytucyjny kilka lat temu uznał, ża zakaz noszenia kominiarek jest niekonstytucyjny. Pozostaje mieć nadzieję, że w kolejnych latach organizatorzy marszu zamieszczą stosowny punkt w regulaminie, a policja będzie wyłuskiwać z tłumu i legitymować tych, którzy wstydzą się pokazać swoją twarz.