Manipulacje w mediach. Przykład fotomontażu obrazującego wojnę domową w Syrii w austriackiej gazecie
Frédéric Schneider
31 lipca 2012, 17:45·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 31 lipca 2012, 17:45Nie od dziś wiadomo, że media manipulują ludźmi. Rozmowę można uciąć w połowie, a zdjęcie zrobić w korzystnym momencie. Jednak największa austriacka gazeta „Kronen Zeitung” pozwoliła sobie na szczyt bezczelności: aby dodać dramatyzmu wojnie domowej w Syrii, zamieściła… fotomontaż podając go za autentyczne zdjęcie.
Od kilkunastu miesięcy toczy się krwawa wojna domowa w Syrii. Mimo szybkiego upadku innych dyktatorów w krajach arabskich, Assad nadal utrzymuje się przy władzy. Zachodnie media przedstawiają w bardzo czarnych barwach tego dyktatora – morduje ludność cywilną, używa dzieci jako żywe tarcze itd. O ile bez wątpienia Assad nie przybiera w środkach, żeby pozostać panem Syrii, nie wiadomo, czy te informacje nie są przesadzone.
Wątpliwości ostatnio wzrosły, gdy wyszło na jaw, że dramatyczne zdjęcie opublikowane w czytanej przez 3 mln osób austriackiej gazecie „Kronen Zeitung” (całą Austrię zamieszkuje 8 mln ludzi) tak naprawdę jest fotomontażem. Na tle zniszczonych budynków widać mężczyznę z małym dzieckiem i kobietę z zakrytą twarzą. Wygląda to tak, jakby ci ludzie musieli się ewakuować z miejsca, w którym do niedawna mieszkali. Problem w tym, że nie mają prawdopodobnie nic wspólnego z tymi blokami.
Kliknij, by zobaczyć zdjęcia:
jak zmanipulowały media, oryginalne
zdjęcie z rodziną oraz
zdjęcie zniszczonych budynków. Jak widać, połączono dwie różne fotografie.
Samo to zdjęcie może nie zmienia naszego obrazu wojny w Syrii, ale sygnalizuje coś niepokojącego: media niekoniecznie zdają obiektywną relację z konfliktu w tym kraju. Być może robią to w dobrej wierze – są przekonane o tym, że syryjskie społeczeństwo jest uciskane przez Assada i dlatego należy go pokazać od jak najgorszej strony. Nie mniej jednak jest to traktowanie czytelników jak naiwne dzieci, którym trzeba coś wyjaśnić, a każdy argument – nawet jeżeli będzie fałszywy – będzie tutaj uzasadniony.
Oczywiście wojna w Syrii nie jest pierwszym przypadkiem, kiedy przeciętnym śmiertelnikom próbuje się wmówić coś, co nie ma nic wspólnego z prawdą. Mechanizmy związane z manipulacją w tego typu sytuacjach tłumaczy nam Michał Talarek,
specjalista od manipulowania opinią o w konfliktach na Bliskim Wschodzie i autor książki „
Siła rażenia środków masowego przekazu”: -Jeśli redakcja jakiejś gazety nie posiada odpowiedniego komentarza wizualnego to należy go stworzyć. Już sto lat temu magnat medialny William Randolph Hearst powiedział do swojego ilustratora: „Ty dostarczysz zdjęcia, a ja dostarczę wojnę”. Austriacka Krone, która uchodzi za monopolistę na rynku, już wcześniej była oskarżana o manipulowanie opinią społeczną w swych populistycznych wysiłkach. Sprzedaż gazet spada z roku na rok, a nic tak nie podnosi słupków sprzedaży jak sensacja, choćby nawet wyssana z palca.- tłumaczy.
Propaganda była jedną z najmocniejszych broni w czasie drugiej wojny światowej. Jednak jedną z podstawowych zasad demokracji jest to, że obywatele mają dostęp do rzetelnych informacji. Niestety, największa demokracja świata, jakimi są Stany Zjednoczone, pokazały nam na przykład w czasie wojnie w Iraku (pretekst ataku na ten kraj – posiadanie broni masowego rażenia – okazał się bezpodstawny), że nawet w państwach demokratycznych obywatele nie mają dostępu do wszystkich informacji, a niektóre są sfałszowane. Jest to duże zagrożenie dla demokracji.
Manipulacja to bardzo pożyteczne narzędzie szczególnie w krótkich wypowiedziach telewizyjnych i radiowych, gdzie czasu mamy niewiele, a słowo jest ulotne. Słowo uleciało, ale uczucia pozostały, i o to właśnie w manipulacji chodzi. Niestety, ta praktyczna sztuka została w dużej mierze zawłaszczona przez polityków. CZYTAJ WIĘCEJ