Reportaż "Superwizjera" TVN na początku roku wstrząsnął opinią publiczną. Ostatnio jednak portal braci Karnowskich próbował udowodnić, że przedstawione w reportażu świętowanie rocznicy urodzin Hitlera to była "maskarada". W piątek wPolityce.pl opublikował zdjęcia dziennikarza TVN wykonującego faszystowskie pozdrowienie.
Portal braci Karnowski opublikował zdjęcia, na których - jak pisze - widać jednego z autorów reportażu "Polscy neonaziści", operatora Piotra Wacowskiego. Mężczyzna, w otoczeniu flag ze swastykami i fotografii Adolfa Hitlera, wykonuje faszystowskie pozdrowienie.
Portal wPolityce.pl twierdzi, że zdjęcia zostały wykonane o zmroku, już po zarejestrowaniu przez ukryte kamery właściwej części "urodzin".
"Dlaczego operator z TVN nalegał, by jeden z podpitych uczestników imprezy robił mu zdjęcie przy portrecie Adolfa Hitlera? Jeśli był to element pozy na potrzeby reportażu wcieleniowego, to sprawa wygląda na jeszcze bardziej osobliwą. Zdjęcie wykonano już po głównej części 'imprezy' więc argument mówiący, że operator chciał zaskarbić sobie zaufanie neonazistów wydaje się nietrafiony" – pisze Wojciech Biedroń.
Dziennikarz wątpi także w umiejętności Anny Sobolewskiej, która przeniknęła w struktury neonazistowskiej organizacji.
"Jeszcze do niedawna studiowała na Uniwersytecie Warszawskim i nie posiadała niemal żadnego doświadczenia zawodowego, o doświadczeniu śledczym nie wspominając. Już sam jej udział w 'urodzinach' budzi wiele wątpliwości. W jaki sposób nieopierzona dziennikarka wniknęła w hermetyczną strukturę grupy, którą ujawniła?" – pyta prawicowy dziennikarz.
Portal wPolityce.pl próbuje się także bronić przed zarzutami telewizji TVN, która zapowiedziała skierowanie sprawy do sądu. Chodzi o oskarżenia, jakie wobec redakcji "Superwizjera" wysunął portal braci Karnowskich. Padła sugestia oparta na zeznaniach głównego podejrzanego, jakoby TVN zapłacił 20 tysięcy złotych za mistyfikację i "odegranie" neonazistowskiej imprezy w lesie pod Wodzisławem Śląskim.
Wojciech Biedroń tę tezę podtrzymuje, po raz kolejny przekonując, że reportaż "Superwizjera" to "dziecięcy teatrzyk". – Gesty, tort z wafelkami ułożonymi w znak swastyki, śmiechy i kpiny oraz filmowe pozy, jasno też wskazują na scenariusz i zamysł organizatorów – twierdzi dziennikarz.