29-letni syn koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego w lipcu 2018 r. dostał dzięki Narodowemu Bankowi Polskiemu intratną posadę w Banku Światowym – podaje "Gazeta Wyborcza". Teraz służby podległe Kamińskiemu zajmują się aferą KNF, w której przewija się wątek prezesa banku centralnego.
Reklama.
To normalna procedura. Bank Światowy mieści się w Waszyngtonie, a Polska deleguje tam swojego przedstawiciela. Szef NBP Adam Glapiński zdecydował, że od lipca tego roku wicedyrektorem wykonawczym w Banku Światowym z polskiej strony została Katarzyna Zajdel-Kuroska, specjalistka z wieloletnim stażem w instytucjach finansowych.
Jej doradcą został jednak Kacper Jakub Kamiński. Znajome nazwisko? To syn koordynatora służb i wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego. Na tym stanowisku zarabia rocznie 500-600 tys. zł. Kontrakt jest dwuletni, potem można liczyć na jego przedłużenie lub inną pracę w Banku Światowym.
Do tej pory takie stanowiska otrzymywali pracownicy NBP lub banków państwowych. Przypadek Kacpra Kamińskiego to nowość. Jak zauważa cytowany przez "Gazetę Wyborczą" były szef CBA Paweł Wojtunik, to "klasyczny przypadek konfliktu interesów".
Wojtunik przypomniał opieszałą akcję CBA w KNF. Wkroczyli oni do siedziby Komisji dopiero po tym, jak Marek Chrzanowski przez kilka godzin już po odwołaniu robił tam to, co chciał. – W świetle rodzinno-partyjnych powiązań pana Kamińskiego taka zwłoka ze strony CBA jest wysoce podejrzana – podkreślił Wojtunik.
Przypomnijmy, że w poniedziałek w katowickiej prokuraturze rozpoczęło się przesłuchanie Leszka Czarneckiego. Dzisiaj ruszyła też kontrola w KNF.
Afera wybuchła po tym, jak ujawniono, że miliarder nagrał swoją rozmowę z Markiem Chrzanowskim, podczas której były już szef KNF miał złożyć mu korupcyjną propozycję na kwotę około 40 mln zł.