Zła passa wiceszefa MSWiA odpowiedzialnego za służby mundurowe trwa. Do mundurowych, którzy zaczęli donosić o patologiach związanych z wpływami Jarosława Zielińskiego na Podlasiu, dołączyli strażacy. Na jaw wychodzą także kolejne dziwne wizyty wiceministra.
Zaraz potem odezwali się policjanci z innych miejsc na Podlasiu: Augustowa, Sejn i Grajewa. Tam dochodziło także do zmuszaniu do uczestniczenia w mszach świętych i uroczystościach - zamiast pracy w terenie.
Teraz przyszła kolej na zambrowską policję. Jeden z policjantów opisał sytuację niedawnego powołania zastępcy komendanta w Zambrowie. Okazuje się, że jest on kuzynem ochroniarza Jarosława Kaczyńskiego. Na uroczystości jego zaprzysiężenia również pojawił się wiceszef MSWiA.
Jednak nie tylko policjanci donoszą o patologiach, które pielęgnuje wiceminister Zieliński. Skarżą się także strażacy, którzy narzekają na Leszka Suskiego, Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej. Jeden z najbardziej zaufanych ludzi wiceministra ma traktować Komedę Główną PSP jak "prywatny folwark". "Jego motto brzmi: ja zatrudniam i ja zwalniam. W chwili obecnej jest ponad 80 wakatów, ludzie odeszli, bo nie wytrzymali nerwowo" – napisał strażak.
"A są to ludzie, od których my młodzi powinniśmy się uczyć fachowej, rzetelnej, strażackiej roboty. A chętnych do pracy w KG PSP brak. Komendant Główny nie liczy się z nikim i z niczym" – dodał.