Nowością były też amerykańskie standardy pracy. Po każdym dniu zdjęciowym, nagrany materiał trafiał na serwery, żeby ludzie z Netflixa mogli go zobaczyć. Na planie był z nami showrunner, który jest odpowiedzialny za serial. Wiele drobnych zmian, ale rewolucji w formie pracy nie było.
Zaraz po tej podróży świętowałem swoje 19. urodziny. Było późno, z domówki wybraliśmy się do baru i tam poznałem Joshua Longa (scenarzysta i showrunner serialu - red.). Uczyłem się wtedy monologów z filmów, więc pijany wyrecytowałem mu ten najbardziej ordynarny monolog z "Wilka z Wall Street". I tak się poznaliśmy.
Zbudowali tak silne filary tego systemu że przetrwał kolejne 20 lat. Zadbali, o to żeby edukacja, służba zdrowia czy transport publiczny były na najwyższym poziomie. W pierwszym odcinku jest scena w metrze, widać tam mapę metra w Warszawie, na której jest 10 linii metra.
To były marzenia, których nie chciałem konfrontować ze światem, bo bałem się, że opinie innych zabiją mój entuzjazm. Chciałbym, żeby ludzie się wspierali, żeby Polacy się wspierali. Tak można zajść dalej.