
Lord Kruszwil nie jest jego reinkarnacją, nie jest też "młodym Testovironem", jak się zwykło o nim mówić. Jego prowokacja jest prosta i oczywista, ale wywołuje zamierzony cel – doprowadza do wściekłości wielu widzów. Niestety, część dzieciaków bierze to wszystko na serio i naśladują jego próżność i przedmiotowe traktowanie ludzi.
Z Kruszwilem jest jak z disco polo. Niby nikt się nie przyznaje, ale każdy go kojarzy i zna jego tekst z "prestiżem" na czele. Do facebookowej grupy "Lordowie Kruszwila" należy 170 tysięcy osób. Powysyłałem pytania o powód fascynacji do kilkunastu osób, większość mi nie odpisała lub skomentowała: "cringe typek, tyle w temacie" – ewentualnie go zwyzywano. Jednak do grupy należą.
W warszawskich liceach trwa poruszenie, bo znana telewizja zamierza nakręcić o nim reportaż do programu śniadaniowego. Szukani są chętni wśród nastolatków, a rodzice są oburzeni, że TVN chce promować Kruszwila (choć tak naprawdę nie wiadomo, czego miałby dotyczyć materiał).
Dotarłem do rodziny, w której wszyscy kojarzą postać Lorda Kruszwila. 10-letni syn woli bardziej matematykę niż jego filmiki. Choć wcześniej go oglądał. – Jest głupi – mówi mi młodziak. – Cały czas gada, że jest "prestiżowy", podpala Słodziaki z Biedronki, ciągle męczy Kamerzystę – przyznaje 10-latek.
Wyłamuje się ze schematów, pokazuje swoje możliwości i kreuje się na mentora nastolatków. – Uzyskuje dzięki temu to, co chce: emocje, którymi się żywi, oraz oglądalność. Prawdopodobnie zabija też w ten sposób nudę i pustkę. Może kiedyś będzie się tego wstydził, ale teraz ma niezły ubaw – mówi naTemat terapeutka Miłosława Janc z gabinetu "Self" Przyjazne Terapie.
Przy postawie negującej wszelkie wartości, prócz wartości pieniądza, jego mocno zmontowane filmy i sposób bycia też mogą być jedną wielką ściemą. Mógł się jednak wkręcić w to i stać "potworem", którego stworzył. Oglądanie youtubera może przynieść trzy efekty. – Wszystko zależy od kondycji psychicznej i świadomości widza – przyznaje moja rozmówczyni.