
Dla jednych to szaleniec i anty-Polak, dla drugich to geniusz zła. Testoviron wywrócił do góry nogami polski internet, do dziś jest niedoścignionym wzorem tego, jak doprowadzić do wściekłości wszystkich. Od lat nic nowego nie stworzył, ale jego duch wciąż unosi się w sieci. I nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo.
Testoviron to z pozoru cham, prostak i żałosny prowokator. Wyzywa swoich rodaków z szyderczym rechotem. Chwali się swoim "bogactwem". Nie wymawia literki "R". Nie pokazuje twarzy i klnie jak szewc. To wszystko jednak celowy zabieg. Happening, który śmiało można nazwać pewną formą sztuki. Nakręcił kilkadziesiąt filmików, w których nonszalancko i z pogardą opowiada m.in. o tym, co jest w nas złe. Jeden z pierwszych to "Kompendium wiedzy o Polakach". Trudno się nie zgodzić z jego tezą o tym, co się dzieje, gdy uśmiechniesz się do Polaka.
Trolliczna działalność Testovirona sięga 2009 roku. To szmat czasu i wierzcie lub nie, ale wcześniej w internecie nie było tyle hejtu, co teraz. Nie było też aż tak skandalicznego wyśmiewania polskości wszelakiej. Dla wielu to, co vloger opowiadał na swoim kanale, było ogromnym szokiem i zniewagą. Detektywi internetowi nie poprzestali więc na komentarzach i zgłaszaniu filmików YouTube'owi, ale postanowili wytropić tego zdrajcę narodu. I wytropili. Na forach można znaleźć jego pełne personalia ze zdjęciami, choć i tak nie wiadomo czy są do końca prawdziwe.
Teraz, czytając komentarze pod filmikami z Testovironem, trudno uwierzyć, że kiedyś był największym wrogiem publicznym polskiego internetu. Fani domagają się jego powrotu, wychwalają jego dokonania. Nawet w serwisie Wykop.pl, na którym przed laty krytykowano jego działalność, co chwilę ktoś pyta, co się stało z niedocenionym "za życia" vlogerem.
