Dla jednych to szaleniec i anty-Polak, dla drugich to geniusz zła. Testoviron wywrócił do góry nogami polski internet, do dziś jest niedoścignionym wzorem tego, jak doprowadzić do wściekłości wszystkich. Od lat nic nowego nie stworzył, ale jego duch wciąż unosi się w sieci. I nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Satyra, obśmiewanie naszych przywar, szydzenie z autorytetów - to nic nowego. Robili to od zawsze kabareciarze, czy pisarze pokroju Gombrowicza i Tuwima. Antybohater tego artykułu krytykę doprowadził jednak do ekstremum. Nie owijał w bawełnę, nie bawił się w metafory, nie stronił od wulgaryzmów. Mieszał Polaków z błotem tak, że w końcu musiał zniknąć z internetu.
"Polacy-robacy"
Testoviron to z pozoru cham, prostak i żałosny prowokator. Wyzywa swoich rodaków z szyderczym rechotem. Chwali się swoim "bogactwem". Nie wymawia literki "R". Nie pokazuje twarzy i klnie jak szewc. To wszystko jednak celowy zabieg. Happening, który śmiało można nazwać pewną formą sztuki. Nakręcił kilkadziesiąt filmików, w których nonszalancko i z pogardą opowiada m.in. o tym, co jest w nas złe. Jeden z pierwszych to "Kompendium wiedzy o Polakach". Trudno się nie zgodzić z jego tezą o tym, co się dzieje, gdy uśmiechniesz się do Polaka.
Jedna z najgorszych wad Polaków to oczywiście zawiść. Nie cieszymy się, gdy sąsiad kupuje sobie nowe auto, bo mu się udało w życiu. Złorzeczymy pod nosem. Mówimy, że nakradł. Gdy z kolei znajomemu, któremu zazdrościmy, powinie się noga, czujemy ogromną satysfakcję i dumę, że dosięgła go sprawiedliwość. W swoich filmikach Testoviron nieraz się z tego naśmiewał i pewnie wielu internautów odeszło od takiego myślenia. Testo często chwalił się swoim dobytkiem i tym, co rzekomo osiągnął. Zapewniał, że po 10 latach przebywania w USA dorobił się Mustanga.
Śmiał się z tego, że w Polsce dopiero za wiele lat będziemy mieć różne nowinki. Chwalił się kolekcją drogich zabawek, czy tym, że ma dwie szczoteczki elektryczne "bo mnie ku*wa stać!". Nie mówił "my", tylko "wy", co rozsierdzało użytkowników YouTube.
Testoviron uwielbiał pokazywać swój sześciopak i rolexy. To doprowadzało do szaleństwa zakompleksionych internautów, a on miał z tego ogromny ubaw. Fakt, może facet ma coś nie tak z głową, ale swoimi filmikami udowadniał, że i my mamy problemy z ego. Ludzie zgłaszali jego filmiki, grozili mu śmiercią. Na YouTube możemy już tylko oglądać kopie jego "dzieł", bo wszystkie oryginały zostały pousuwane. Internauci, którzy dopiero po latach docenili to, jak ważną był postacią, powrzucali kopie zapasowe. Dla potomnych.
Testoviron mówił też, że jest Żydem, satanistą i obrażał narodowców w swojej legendarnej historyjce o Mokebe z Senegalu. Nie muszę chyba dodawać, jak doprowadził tym do białej gorączki polskich "patriotów". I robił to zanim skrajna prawica na dobre rozgościła się w Polsce.
To wszystko odcisnęło piętno na polskim internecie. Na Facebooku powstały strony w stylu "Polaki Biedaki Cebulaki", które w podobny sposób naśmiewają się z absurdów i głupoty naszych pobratymców.
Jednym z jego najbardziej kultowych filmików jest ten z częstowaniem pomarańczą. Starsi czytelnicy pewnie pamiętają te czasy, kiedy owoce cytrusowe jadło się od święta. Testo oczywiście obśmiał to, udając, że nadal w Polsce panuje komuna - przynajmniej ta umysłowa.
Sprytni marketingowcy wykorzystali popularność tego filmiku... lub to czysty przypadek.
Kim jest Testoviron?
Trolliczna działalność Testovirona sięga 2009 roku. To szmat czasu i wierzcie lub nie, ale wcześniej w internecie nie było tyle hejtu, co teraz. Nie było też aż tak skandalicznego wyśmiewania polskości wszelakiej. Dla wielu to, co vloger opowiadał na swoim kanale, było ogromnym szokiem i zniewagą. Detektywi internetowi nie poprzestali więc na komentarzach i zgłaszaniu filmików YouTube'owi, ale postanowili wytropić tego zdrajcę narodu. I wytropili. Na forach można znaleźć jego pełne personalia ze zdjęciami, choć i tak nie wiadomo czy są do końca prawdziwe.
Użytkownicy forum Vichan ustalili na podstawie jego filmików jego miejsce zamieszkania, a potem po nitce do kłębka pozostałe dane. Według ustaleń internautów Testoviron wyemigrował do USA i mieszkał tam z mamą. Pracował w biurze projektowym, gdzie zarabiał 200 dolarów na godzinę. Stąd właśnie, było go stać na te wszystkie gadżety, czy slipki Calvina Kleina po 26 dolarów za sztukę (jak przyznał: zakłada je tylko raz i wyrzuca). Studiował na uniwerku na wydziale fizyki. Oczywiście sam nie omieszkał się pochwalić swoją wiedzą w filmikach. Ten, w którym tłumaczy całki oznaczone, jest jednym z najpopularniejszych i udowadnia, ze Testo nie jest w ciemię bity.
O Testovironie mówi się w czasie przeszłym, bo przestał już się udzielać pod tym nickiem w internecie. Zdemaskowany, zaszczuty przez przez sieciowych wrogów - wycofał się, bo i swoje zrobił. Ostatnią rzeczą bezpośrednio z nim związaną jest wywiad z 2012 roku, w którym już na spokojnie i kulturalnie mówi o swojej działalności i tłumaczy, że to wszystko to był jeden wielki żart.
Dziedzictwo Testovirona
Teraz, czytając komentarze pod filmikami z Testovironem, trudno uwierzyć, że kiedyś był największym wrogiem publicznym polskiego internetu. Fani domagają się jego powrotu, wychwalają jego dokonania. Nawet w serwisie Wykop.pl, na którym przed laty krytykowano jego działalność, co chwilę ktoś pyta, co się stało z niedocenionym "za życia" vlogerem.
Testoviron wciąż żyje jako idea i pewnie nieprędko się to zmieni. Jego teksty przeszły do potocznej mowy, a przesłanie nadal krąży w sieci. Na razie malowane są jego portrety, ale kto wie czy kiedyś nie doczeka się pomnika - również w ramach trollingu.
Niektórzy piszą o nim już prace naukowe...
Emerytowany vloger znalazł naśladowców wśród młodego pokolenia internautów. Dla przykładu: Kruszwil. nie dorasta mu jednak do pięt w swych przechwałkach i próbie pokazania, że jesteśmy gorsi, bo biedniejsi. Tym bardziej, że pokazuje dobytek nie swój, a rodziców. Aczkolwiek cel osiągnął i niektórzy internauci poczuli się urażeni, jak za starych dobrych czasów Testovirona.
Wychwalanie Testovirona może być nie na miejscu. W perfidny i wręcz karalny sposób śmiał się z Polski i Polaków, czym pewnie doprowadził do uszczerbku na zdrowiu psychicznym wielu z obserwatorów. To, co z pewnością można mu przypisać jako zasługę to fakt, że wielu internautów nauczył nie tylko całek, ale śmiania się z samych siebie.Jeszcze w 2012 roku pisaliśmy o tym, że Polakom brakuje dystansu, co można uznać za wadę narodową. A teraz? Wystarczy obejrzeć filmiki z Testovironem. Kiedyś denerwowały i wywoływały wściekłość, teraz bardziej śmieszą, a nawet budzą podziw, bo jest w nich sporo prawdy.