
Gdyby nieświadomego niczego warszawiaka teleportować z centrum stolicy na ławeczkę obok Służewskiego Domu Kultury, raczej nie uwierzyłby, że nadal znajduje się w stolicy. O tym, jaka architektoniczna i kulturalna perełka kryje się na skraju Dolinki Służewieckiej, wiedzą właściwie tylko mieszkańcy tej części miasta.
REKLAMA
I chyba trochę się z tego cieszą, bo dzięki temu mogą spokojnie posiedzieć na skraju potoku, poczytać książkę, wypić kawę, nakarmić kozy, a potem wybrać się spacer ornitologiczny z jednym z instruktorów SDK. Z drugiej strony na pewno nie obraziliby się, gdybyście wpadli na koncert czy wystawę, albo pomogli przy pieleniu ogródka sąsiedzkiego.
Artykuł powstał w ramach akcji "Mokotów - dzielnica kultury".
