Kasia Nosowska po 17 latach związku poślubiła swojego partnera – Pawła Krawczyka. Sytuacji, w których Nosowska zaskakuje swoich fanów, w tym mnie, jest znacznie więcej. Choć nie wszystko, co robi Nosowska, mi się podoba, to jednocześnie udaje jej się zachować coś bardzo ważnego i sprawić, że ludzie wciąż ją lubią.
Rok temu zawiesiła działalność zespołu Hey, jednak Kasia Nosowska nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała nowych rzeczy. "Nie było tak, że wszyscy na raz powiedzieliśmy: a może byśmy to zatrzymali? Pomyślałam, a mam specyficzne podejście do życia, że to, iż istniejemy 25 lat jest taką bazą wypadową, która daje nam poczucie bezpieczeństwa, i że to ostatni moment dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla mnie, żeby na podstawie własnej, przemyślanej decyzji, odrzucić linę asekuracyjną. Chciałam zobaczyć, kim jestem, bez tej odsłony siebie, jaką jest Hey " – podkreślała artystka w programie Kuby Wojewódzkiego.
Działalność komediowa na Instagramie
Pierwsze bum i zaskoczenie, czyli Kasia publikuje na Instagramie krótkie filmiki z cyklu " A ja żem jej powiedziała", odnoszące się do świata show-biznesu, codzienności, swojego wyglądu, a zwłaszcza nadprogramowych kilogramów. Gdy zaczęła je publikować, trochę nie dowierzałam, bo do tej pory znałam Kasię z koncertów, na których stoi niemal nieruchomo na scenie i po każdej zagranej piosence mówi w imieniu zespołu "dziękujemy, dziękujemy bardzo".
Tym bardziej nie dowierzałam, gdy Kasia pokazała na Insta siebie w zupełnie nowej, komediowej odsłonie. Z jednej strony kibicowałam jej, bo momentami była przezabawna, z drugiej nie de do końca "czułam" poszczególne tematy, które bierze na tapetę w instagramowych wideo.
Mimo wszystko udało jej się pozostać w instagramowym świecie sobą. Gdy zapytałam ją kiedyś, czy w związku z publikowanymi tutorialami urodowymi odzywają się do niej marki kosmetyczne, żeby przetestowała i pokazała na profilu dany kosmetyk, odpowiedziała:
"Wydaje mi się, że trochę bym się krępowała. Ja mogę serdecznie i z serca polecić, że jeżeli coś na mnie działa, na przykład puder jest w stanie ukryć moje niedoskonałości, to wtedy mogę koleżankom powiedzieć: "słuchajcie, to jest ekstra”.
– Natomiast, żeby współpracować z tymi markami, to niekoniecznie. Ja chyba jestem z innego pokolenia. Kiedyś zapomniałam, że trzeba zaklejać nazwę marki. Używałam własnej puderniczki i zapomniałam nakleić na nią taśmę. Jestem nieogarnięta w tych kwestiach – mówiła.
Szczerość w książce
Po paśmie sukcesów na instagramowym profilu, który wręcz pękał od pozytywnych reakcji fanów, przyszedł czas na książkę pod takim samym tytułem. Sama zainteresowana mówiła, że to taka "lekka książka do poczytania w podróży". Jednak oprócz lekkości, jaką bez wątpienia posiada ta publikacja, Kasia pisze w niej o rzeczach ważnych i poważnych.
Jej tworzenie było dla Nosowskiej terapią, w której musiała powrócić do bolesnych tematów z przeszłości, co w efekcie okazało się dla niej oczyszczające. Opowiedziała w niej (na swój niepowtarzalny sposób) o zdradzie, alkoholizmie bliskiej osoby i byciu ofiarą przemocy domowej.
"Odważyłam się dotknąć tego, że byłam ofiarą przemocy. Mam za sobą epizod bycia kobietą, która kochała za bardzo. Nie miałam pojęcia, że to tak głęboko we mnie siedziało. Mam także za sobą bardzo traumatyczną sytuacje, kiedy myślałam, że topi się moje dziecko. Byłam kompletnie sparaliżowana, nie mogłam zrobić wtedy literalnie nic” – mówiła w jednym z wywiadów. Duży szacunek za otworzenie się na tak trudne tematy.
Muzycznie jest ciągle głodna
Niezłym zaskoczeniem okazał się również wypuszczony kilka miesięcy temu singiel "Ja pas!", będący zapowiedzią solowej płyty "Basta".
Mimo że Kasia romansowała już wcześniej z elektronicznymi brzmieniami, to właśnie zarówno singiel, jak i wizerunek pokazany w klipie, zaskoczył i podzielił fanów. Bo artystka, która często odziana jest w czarne, obszerne ciuchy, w teledysku tańczy w spodniach w panterkę, na nogach ma połyskujące buty, a na głowie afro perukę.
"Wydałam w przeszłości trzy płyty elektroniczne, więc dla mnie to nie jest w żaden sposób szokujące. To raczej powrót do korzeni. Mamy taki czas, że muzyka elektroniczna ma się dobrze, a że mi serce właśnie to podpowiada, to tak nagrywam. Muzyka powinna pozostawać w opozycji do tekstu, stąd takie połączenie" – mówiła w rozmowie naTemat.
Miałam okazję być na koncercie Nosowskiej, na której śpiewa piosenki z nowej płyty i przyznam szczerze, że nie do końca krążek "Basta" jest moją bajką. Zdecydowanie wolę Kasię z juwenaliowych koncertów z Hey. Jednak szanuję ją za eksperymenty muzyczne, niezamykanie się w jednej szufladce i współpracę z rodzimymi artystami z hip-hopowego oraz elektronicznego podwórka.
Show-biznes po swojemu
Nawet jeżeli Nosowska bywa na show-biznesowych spędach, wybiera tylko te, które są w jakiś sposób ciekawe dla niej i z którymi się utożsamia. Tak było w przypadku premiery nowego katalogu IKEA.
Nie ukrywam, że jej obecność na celebryckim evencie była dla mnie zaskoczeniem. Kasia tym razem nie śpiewała, tylko podzieliła się z publicznością fragmentami swoich felietonów. Poza tym, jak przyznała, bardzo lubi IKEĘ za dobre obiady, a meble i dodatki szwedzkiej sieciówki goszczą też w jej domu. – No ale kto z nas nie lubi IKEI? – żartowała.
Kasia w reklamie. Serio?
Zarabiać trzeba, a udział w reklamie zapewnia solidny zastrzyk gotówki. Niedawno światło dzienne ujrzała nowa, świąteczna reklama Coca-Coli, a w niej przebrana za mikołaja Nosowska. Artystka śpiewa okraszony elektronicznym beatem hit "Coraz bliżej święta", który jest jej autorską interpretacją hitu "Wonderful dream" Melanie Thornton.
Chociaż ta piosenka i Nosowska jako siwobrody jest małym zgrzytem, reklamę ogląda się mimo wszystko bez poczucia żenady i obciachu, a wiadomo, jak to w przypadku reklam jest. Większość z nich jest – delikatnie mówiąc – mocno niestrawna.
Może kluczem do tego, aby Nosowską ludzie lubili i szanowali, jest stawianie granic? W końcu nigdy nie dała się przebrać, poza teledyskami oczywiście, nie wystąpiła z partnerem na okładce plotkarskiego pisma i nie uwikłała się w żaden medialny konflikt.
Nawet zdjęcie ze ślubu, które opisała, "po 17 latach, po przejściach" pokazała na swój sposób. Bez pozowania z partnerem - Pawłem Krawczykiem, bez bajkowej scenerii i towarzystwa syna. Bo Nosowska wszystko robi "po swojemu".