
Polacy przyjęli Mitta Romneya z wszystkimi honorami. Republikański kandydat na prezydenta opuścił już Polskę. Pozostaje pytanie, polityk, który jest na razie tylko kandydatem na prezydenta, powinien być przez Polaków przyjmowany tak hucznie? Co, jeśli zdenerwujemy Baracka Obamę? Okazuje się też, że Romney zdążył podczas swojej wizyty wkurzyć polskich dziennikarzy.
Romney przegra jesienią wybory i więcej o nim nie usłyszymy, a ta wizyta będzie miała takie znaczenie, że Barack Obama pomyśli: To tacy jesteście, przyjmowaliście Romneya jak króla - prezydent, premier, Wałęsa, prasa śledziła to od rana do wieczora. Bardzo się dziwię, że polskie służby dyplomatyczne zdecydowały się na tak karkołomną rozgrywkę. CZYTAJ WIĘCEJ
Profesor dodaje, że potrzebni byliśmy Romneyowi do tego, by mógł sobie zmontować filmiki z pobytu w Polsce, z uściskami dłoni Wałęsy, Tuska i Komorowskiego. "A my daliśmy się podejść jak dzieci". Warto też przypomnieć sobie wizytę w Polsce Francoisa Hollande'a. Zignorowaliśmy go, premier się z nim nie spotkał, a był on faworytem wyborów prezydenckich we Francji. Czy popełniliśmy wielki międzynarodowy błąd? O tej sytuacji, jej potencjalnych skutkach dla Polski oraz wpadkach Romneya rozmawiamy z dr. Januszem Siborą, historykiem i badaczem protokołu dyplomatycznego z Uniwersytetu Gdańskiego.
A medialne popisy Romneya?
