Każdy koncert to wyjątkowe wydarzenie. Coraz częściej chcemy go uwiecznić za pomocą naszego telefonu czy kamery. Już dzisiaj taką okazję będą mieli fani Madonny na koncercie w Warszawie. Niestety, na miejscu obowiązywał będzie zakaz wnoszenia kamer i aparatów.
Początek sierpnia, sezon koncertowy w pełnym rozkwicie. Każdy może zobaczyć ulubionych artystów na żywo oraz usłyszeć jak brzmią w rzeczywistości. Dla prawdziwych fanów to niezapomniane przeżycie.
Chwile takie godne są jednak upamiętnienia nie tylko w naszych głowach. Własnoręczne nagranie jest nieporównywalne z żadnym innym materiałem.
Pytanie jednak, czy takie zachowanie jest w ogóle dozwolone? Tyle mówi się o prawach autorskich i nielegalnym kopiowaniu treści. Z drugiej strony sieć przepełniona jest krótkimi filmami z występów popularnych artystów. Jak więc jest w rzeczywistości?
Zakaz na Madonnę
Wszystko zależy od koncertu i wymagań jakie stawia artysta oraz organizator. Prawnie możemy nagrywać wszystko bez ograniczeń. Nie możemy jedynie rozprowadzać takich treści. Nie powinniśmy też de facto nigdzie ich publikować (na razie jednak przymyka się na takie praktyki oko). Pełna swoboda obowiązuje na koncertach miejskich oraz występach otwartych i niebiletowanych.
Są wykonawcy, dla których błyski fleszy to nieodłączny element pracy, i nie zwracają na nie uwagi. Wielu jednak ma swoje wymagania. Bardzo często wnoszenie urządzeń rejestrujących obraz i dźwięk jest po prostu zabronione.
Robin Williams wręcz zachęca swoich fanów do robienia zdjęć.
Tak było zawsze na koncertach Metalliki w Polsce. Przed wejściem ochrona skrupulatne przeglądała kieszenie i pakunek wchodzącego. Aparaty, kamery – surowo zakazane. Podobny zakaz obowiązywał na tegorocznym koncercie Andrea Boccaciellego w Łódzkiej Atlas Arenie. Tenor nie życzy sobie nagrywania materiału w trakcie własnego występu. Tak samo będzie na koncercie Madonny na Narodowym. Wnoszenie sprzętu audio-video będzie zakazane.
Są też artyści, którzy na obecność takich urządzeń reagują newralgicznie. Robert Fripp, legendarny założyciel grupy King Crimson, znany jest z tego, że po błysku flesza potrafi przerwać koncert i zejść ze sceny.
Inaczej z problemem potrafi sobie poradzić chociażby Sigur Ros. Na występach grupy robić zdjęcia oraz nagrywać filmy można w trakcie pierwszych trzech utworów. Później proszeni jesteśmy o wyłączenie urządzeń.
Kary, depozyty
Zakazy, jeśli już takie są, powinniśmy respektować. Pojawienie się ze sprzętem nagrywającym przed bramką skutkuje oddelegowaniem nas z powrotem lub kosztownym depozytem (zazwyczaj 50 złotych).
Na szczęście spod tych ograniczeń wyłączone są telefony komórkowe. Ukryty w kieszeni sprzęt ma często już dzisiaj potencjał, którego niedawno brakowało profesjonalnym aparatom. Duże matryce, nagrywanie 30 klatek na sekundę, obraz HD. Do tego filtry i programy do edycji.
Prawdziwą gratką będzie w takiej sytuacji posiadanie Nokii 808 PureView, która rejestruje obraz z gracją dobrej klasy cyfrówki. Doskonale sprawdzą się też inni liderzy w kwestii nieprzeciętnego obrazu, czyli Samsung Galaxy S3, HTC One X oraz iPhone 4S.
Doskonałym wyjściem na takie okazje są również camcordery – przenośne kamery wielkości telefonu komórkowego. Urządzenie ma taką przewagę, że pomimo niepozornych gabarytów, może być wyposażone w zewnętrzny mikrofon, który poprawi jakość dźwięku. Do tego slot na karty SD czy takie bonusy jak stabilizacja obrazu, czy nagrywanie 60 klatek na sekundę czyni z tego urządzenie doskonałe na takie sytuacje.
Jeśli na miejscu pojawimy się z kamerą może nam się poszczęści i zostaniemy wyróżnieni tak jak jeden z widzów na koncercie Jessie J: