Jest niewielka, ale przestronna, zwinna i do tego naprawdę praktyczna. Nowa Skoda Fabia idealnie sprawdzi się jako auto do miasta. A najlepszy jest w niej chyba bagażnik. Jego organizacji od Czechów spokojnie mogliby się uczyć w zasadzie wszyscy pozostali producenci samochodów.
No dobra, w akapicie wyżej trochę oszukałem z tą nową Skodą Fabią. Miejski samochodzik rodem z Czech tak naprawdę przeszedł "tylko" lifting, choć dość gruntowny. Nawet nie z zewnątrz – Fabia w tym aspekcie akurat jest dość podobna do poprzednika. Nowością są światła LED do jazdy dziennej, za dopłatą LED-owe mogą być także światła mijania oraz tylne. I w zasadzie tyle.
W środku z kolei pojawiły się nowe elementy wykończenia (ta udająca aluminium listwa na desce rozdzielczej wygląda naprawdę dobrze), reszta jest właściwie po staremu. Czyli ergonomiczna i plastikowa.
Pocieszeniem może być za to fakt, że pojawiły się nowe możliwości personalizacji autka, dzięki czemu nasza Fabia po wyjeździe z fabryki może być naprawdę unikatowa. Można więc mieszać kolory nadwozia i dachu, a do samego auta można dobrać nawet osiemnastocalowe (!) felgi. Milutko. A jak to jeździ?
Mały wariat
Testowana przeze mnie wersja była wyposażona w litrowy silnik TSI. 110 koni z doładowanego motoru w tak małym (i lekkim) samochodzie zapowiada rozsądne osiągi. I tak rzeczywiście jest. Powiedzmy sobie wprost: Fabią żadnego szalonego wyniku do prędkości 100 km/h nie wykręcicie. Ale już do przepisowych 50 km/h w mieście Fabia rozpędza się ot tak. Pstryk i już. Dzieje się to błyskawicznie.
Pomimo niewielkiej jednostki nie czuć tutaj w trakcie jazdy żadnej turbodziury, jeśli oczywiście nie próbujecie jej pchać do przodu z tysiącem obrotów na minutę. Fabia przyspiesza jednak chętnie w dość szerokim zakresie obrotów i jest przy tym całkiem ekonomiczna, jak przystało na autko o pojemności silnika dwóch piw.
W mieście Fabia spali niewiele więcej niż siedem litrów. Jeśli macie ciężką nogę, to dobijecie do ósemki. Co ciekawe, ta niewielka osobówka dobrze radzi sobie też w trasie (o czym za chwilę), a spalanie jest więcej niż zadowalające. Na drodze ekspresowej wyszło mi 5,5 litra (!), na autostradzie już odczuwalnie więcej, ale wciąż przyjemnie: 7,6 litra.
Fabia poza tym, że jest dynamiczna, jest całkiem przyjemna w prowadzeniu. Manualna skrzynia biegów, na którą zdecyduje się większość klientów Fabii, jest dość precyzyjna i wygodna w obsłudze. Układ kierowniczy jest neutralny jak w każdym mieszczuchu, ale daje poczucie kontroli nad autem. Wreszcie Fabia nie jest nerwowa na nierównościach. Głębsze dziury można co prawda odczuć w kręgosłupie, ale samochód pozostaje stabilny.
Niespodzianka to jazda poza miastem, gdzie Fabia nie tylko niewiele pali, ale jest też całkiem sprawna. Z litrowym silnikiem TSI do 140 km/h rozpędza się naprawdę sprawnie. A na dodatek jest w niej zaskakująco cicho – na autostradzie można spokojnie rozmawiać w środku.
Samochód przy większych prędkościach nie wpada też w żadne wibracje. Po autostradzie "toczy się" pewnie i nie powoduje efektu ciągłej walki z kierownicą o utrzymanie auta na prostej. I tęsknoty za czymś większym. Tak więc jeśli wasz samochód do miasta przy okazji będzie waszym jedynym autem, a gdzieś trzeba się będzie ruszyć, to… bez stresu.
Sensem życia Fabii jest jednak codzienna walka z korkami. I w tym aspekcie naprawdę jest dobrze. W środku jak na auto tej wielkości jest zadziwiająco przestronnie. Z przodu zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jest… wygodnie. Na kanapie może dwójka dorosłych nie będzie zachwycona, ale jakoś przejedzie. Dzieci będą miały z kolei aż za dużo miejsca.
Fotele są wygodne, a już najbardziej zaskakujące było ich ogrzewanie. Jeździłem setkami aut, ale w żadnym nie nagrzewały się tak szybko nawet w najchłodniejsze dni. Błyskawicznie. Jeszcze bardziej zdumiał mnie jednak bagażnik – to miejsce, któremu się specjalnie nie przyjrzałem podczas letniej prezentacji odświeżonego modelu w Czechach. Tylko spójrzcie na to zdjęcie:
Wszystko gra tutaj jak w szwajcarskim zegarku. Bagażnik jest wyłożony gumowanym, chropowatym tworzywem. Siatki z zakupami nie będą nigdzie fruwać. Po lewej stronie jest wnęka, w której idealnie mieści się gaśnica. Po prawej jest podobna, z gumowym paskiem. Idealna do włożenia tam np. butelki wina po zakupach.
Po obu stron bagażnika są rzeczy niby tak oczywiste jak dwa haczyki na siatki. Niby, bo wciąż brakuje tego w wielu autach. Do tego po lewej jest jeszcze jedna półeczka na drobiazgi. Oczywiście koło zapasowe i reszta "samochodowego" asortymentu też jest – ukryta poziom niżej.
To wszystko to prawdę mówiąc drobne, plastikowe akcenty. Ktoś sobie jednak zadał trud, żeby to zmyślnie zaprojektować i za to chwała tej osobie. Dodajmy, że bagażnik ma 330 litrów, a po złożeniu kanapy aż 1150.
Przystępna cena
No i chyba najistotniejsze: Fabia, jak to Fabia, nadal jest bardzo rozsądnie wyceniona. W wersji Active z silnikiem o mocy 60 KM można ją mieć już za około 43 tysiące.
Fabia z silnikiem jak w teście jest już droższa – z motorem 1.0 TSI w wersji Ambition to wydatek ponad 53 tysięcy. Testowany egzemplarz to z kolei wypasiona wersja Style. Dlaczego wypasiona? Bo auto samo w sobie kosztuje niemal 60 tysięcy, a tu jest w dodatkach jeszcze kolejne 20 (!) tysięcy. Fabia za 80 tysięcy nie brzmi jak rynkowy hit, ale jest naprawdę świetna.
Są tu choćby czujnik martwego pola, kamera cofania, aktywny tempomat, LED-owe reflektory (z doświetlaniem zakrętów!) czy bezkluczykowy dostęp do auta.
Dużo bajerów i duża cena (jak za takie autko). Trochę to zgrzyta w kontekście ogólnej plastikowości auta, ale przecież jak to w grupie Volkswagena – każdy może wybrać w konfiguratorze to, czego naprawdę potrzebuje. A wtedy Fabia może się okazać "mieszczuchem" idealnym.
Skoda Fabia 1.0 TSI na plus i minus:
+ Przestronne wnętrze + Sprawny silnik +Przyjemna skrzynia biegów + Radzi sobie także w trasie - Można zapłacić za nią naprawdę sporo… - … i wciąż będzie mocno plastikowa