"Od początku i bez jakiejkolwiek wątpliwości wiedziałem, że to było dotykanie pederasty" – napisał na Facebooku Michał Wojciechowicz, działacz opozycji, jeden z uczestników pokojowego marszu do Aleppo. Słowa te były skierowane pod adresem ks. prałata Henryka Jankowskiego.
Ciężko znaleźć słowa, którymi można by opisać człowieka tak perfidnie wykorzystującego naiwność i zaufanie młodych chłopców. Ostatnio pojawiło się wiele nowych relacji, które mówią wprost o grzechach prałata. Do tej pory w Gdańsku bagatelizowano doniesienia o wykorzystywaniu przez niego nieletnich.
Michał Wojciechowicz opisał na swoim Facebooku historię spotkania z prałatem wiosną roku 1982. Działacz opozycji z Gdańska miał wówczas 16 lat, Jankowskiego poznał jako kapelana "Solidarności" w czasie, kiedy jego matka była internowana.
"Któregoś dnia przyszedłem na parafię i zastałem tylko jego. Spytał co słychać u mojej mamy. Przyciągnął mnie i zaczął gładzić po twarzy i dotykać tak, że zrobiło mi się niedobrze. Brał tym dotykiem, a nie dawał. Od początku i bez jakiejkolwiek wątpliwości wiedziałem, że to było dotykanie pederasty" – pisze Wojciechowicz.
– Wszystko ma swój czas. W Irlandii czy w USA Kościół musiał zmierzyć się ze swoimi grzechami. Teraz czas na nas – dodaje w rozmowie z "Wyborczą". – Jestem wkurzony, że dalej się tę sprawę w Gdańsku bagatelizuje. I będę jeszcze bardziej wkurzony, jeśli nie zrobi się niczego z pomnikiem Jankowskiego. Teraz już nie można machnąć ręką na to, co robił – mówi.
Prałat pedofil
W ostatnim czasie pojawiło się kilka relacji osób, które na własnej skórze doświadczyły złego dotyku ks. Jankowskiego. – Przychodził do Ratusza Staromiejskiego i do Restauracji Gdańskiej z tymi chłopcami. Widziałam go wielokrotnie. To jak zachowywał się wobec tych chłopców, było strasznie obleśne – mówiła Lidia Makowska, również molestowana przez księdza w przeszłości.