Mateusz Morawiecki próbował pokazać w Sejmie nową, bardziej umiarkowaną twarz PiS. Namawiał opozycję, by wspólnie świętować ważne dla Polski rocznice, między innymi przypadającą w przyszłym roku 30. rocznicę obrad Okrągłego Stołu.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Byłem przeciw Okrągłemu Stołowi, ale będę świętował jego 30. rocznicę – powiedział w Sejmie premier w pojednawczym tonie. Poza tym namawiał opozycję, by wspólnie celebrować wejście do NATO i Unii Europejskiej.
Ta deklaracja może zaskakiwać i to mocno. Jeszcze w połowie roku Morawiecki wskazywał na minusy porozumienia w Magdalence.
– Nomenklatura się wtedy uwłaszczyła, że nastąpiła w dużym stopniu kooptacja, czyli przytulenie części elit solidarnościowych do tej części komunistycznej, no i historia Polski się potoczyła tak, jak się potoczyła – powiedział w 29. rocznicę Okrągłego Stołu.
Jak wtedy przekonywał, jego poglądy ewoluowały. – (…) uważałem, że tamte ćwierć–wolne wybory to coś za mało, że trzeba iść za ciosem, byłem radykalnie antykomunistyczny, niepodległościowy, byłem o te prawie 30 lat młodszy – twierdził.
Pojednawcze akcenty służą zapewne próbie pozyskania nowych umiarkowanych wyborców, co może okazać się niezbędne w kontekście zbliżających się wyborów do europarlamentu i krajowych do Sejmu i Senatu.