– Dziecko urodzone w Warszawie, zanim skończy roczek nawdycha się tylu szkodliwych substancji, ile jest w 1000 papierosach – mówił były wiceprezydent USA Al Gore podczas trwającego w Katowicach szczytu klimatycznego COP24.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Były wiceprezydent USA już na początku prezentacji zaznaczył, że skoro jest w Polsce, to pojawią się obrazy z naszego kraju. Podał przykłady efekty zmian klimatu w Polsce: falę upałów czy dramatycznie niski poziom Wisły kilka lat temu.
Al Gore przytoczył alarmujące dane na temat najbardziej zanieczyszczonych miast w Unii Europejskiej. – Polacy mówią, że mają dość (…) 33 z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast UE znajduje się w Polsce – grzmiał Gore i pokazał zdjęcia smogu w naszych miastach, ludzi w maskach antysmogowych i protestujących przeciwko zanieczyszczeniom.
– Dziecko urodzone w Warszawie, zanim skończy roczek nawdycha się tylu szkodliwych substancji, ile jest w 1000 papierosów. Czy to ma być ok?! – pytał i ironizował, że "może odejście od zanieczyszczania zaszkodzi czyjemuś biznesowi".
– Lekarze wykrywają nadciśnienie noworodków. Wywołują je zanieczyszczenia, które wchłania organizm matek. Co roku 47,5 tys. ludzi umiera w Polsce przedwcześnie z powodu zanieczyszczenia powietrza – alarmował.
Następnie Gore spotkał się z mieszkańcami Katowic. Zaznaczył, że wcześniej niewiele osób rozumiało, że spalanie paliw kopalnych doprowadzi do globalnego kryzysu. Dodał, że nieunikniona jest sprawiedliwa transformacja dla takich regionów jak Śląsk, które są zależne od paliw kopalnych.
W czasie szczytu COP24 szeroko komentowane były także słowa Andrzeja Dudy o węglu. Prezydent twardo bronił polskiej energetyki opartej na węglu mimo sprzeciwu ONZ, która jasno wskazuje na groźbę katastrofy ekologicznej, do której może doprowadzić dalsze spalanie węgla. Slowa Dudy wywołały duże kontrowersje. Szczególnie krytyczny był Greenpeace.