Obcokrajowcy odwiedzający Polskę muszą liczyć się z tym, że jesteśmy trochę dziwni. Że mamy te swoje małe rytualiki i odpały, za które troszkę się wstydzimy, jednak zdecydowanie bardziej je kochamy. W końcu czynią nas Polakami tak samo wyraźnie jak narodowe symbole.
Zmieniliście już wannę w akwarium dla karpia, czy jeszcze nie? Na pewno jednak sprawdziliście już program telewizyjny, żeby zobaczyć, w który dzień świąt leci "Kevin". Tak samo, jak umówiliście się na pasterkową imprezę na najbliższej stacji benzynowej. No cóż, mamy kilka swoich wstydliwych, ale kochanych tradycji, które mogą zdziwić niejednego obcokrajowca.
Trzymanie karpia w wannie
Dla mnie to absolutny nonsens – kupić żywe ryby po to, żeby męczyć je przez kilka dni w niewielkiej wannie, by w końcu zakatrupić i podać z ziemniakami albo zalane galaretą.
Niemniej, w wielu polskich domach ta tradycja cały czas jest kultywowana i naprawdę nie wiem, po co urządzać wszystkim tę męczarnie – biednym zwierzętom, żołądkom (cuchnie przecież ten karp mułem, jakby człowiek ziemię jadł) no i samym sobie, bo w wanience karpik, a ty myj się Polaku w miednicy w kuckach.
Pasterka na stacji paliw
Nie mam doświadczenia w spędzaniu Bożego Narodzenia w dużych miastach, jednak w Polsce prowincjonalnej, tudzież małomiasteczkowej, w wigilię drugim najważniejszym budynkiem po kościele jest stacja benzynowa, zwana również CPN-em.
To tu kończą wszyscy niedopici uczestnicy świątecznych wieczerzy, którzy chwilę po kończącym pasterkę błogosławieństwie, pielgrzymują na jezusowe pępkowe na stację. W miejscowości mojej babci przy CPN-ie stoją ławki i stoliki, tak że "pasterka" zmienia się tam czasem w imprezę na kilkadziesiąt osób.
Zdejmowanie furtek pannom
W moich, częstochowskich stronach chłopaki ściągają furtki z ogrodzeń tych domów, w których mieszka niezamężna dziewczyna. Potem znoszą je wszystkie na kupę układaną gdzieś na nieużytkach. Im trudniej znaleźć ją rano, tym lepiej.
Moim zdaniem to jedna z najbardziej niezrozumiałych świątecznych tradycji na świecie.
Oglądanie "Kevina"
Może nie być śniegu, opłatka, kolęd i cholernego karpia, ale bez "Kevina" na Polsacie święta się nie liczą. Film z Macaulayem Culkinem chyba każdy zna już na pamięć, jednak nie bylibyśmy Polakami, gdybyśmy pominęli go w tegoroczne Święta.
Wigilia o godz. 20:00 w Polsacie, pamiętajcie!
Wszyscy znajomi rodziców to "wujkowie" i "ciocie"
Odbijamy trochę od świąt, chociaż nadal pozostajemy w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Czy wy też mieliście tak, że praktycznie do każdego bliższego znajomego swoich rodziców mówiliście per "ciociu" lub "wujku" zamiast "pan", "pani"? Mój kumpel-rekordzista zwracał się tak chyba do wszystkich sąsiadek i ekspedientek w okolicy.
"Masz tu, załóż kapcie"
Przyznaję się bez bicia, że noszeniem kapci (a w Częstochowie nawet "chapci") zostałem na tyle mocno zindoktrynowany, że sam proponuję ich ubranie swoim gościom. Skórzane, puchate bamboszki, mniej eleganckie "szmaciaki" z filcu – wybór jest ogromny.
Można się przekonać jak bardzo przy pierwszych lepszych odwiedzinach u cioci albo babci. Wygląda to prześmiesznie, ale powiedzcie – czy tak nie jest wygodniej? No i igły spadające z choinki nie wbijają się w stopy!
Śpiewanie "Sto lat!" na każdą okazję
To też jest dobre. Mamy to swoje "Sto lat!", które w domyśle pasuje jedynie do uroczystości urodzinowych. Nie w kraju, który zrodził Kopernika i wynalazł patent na picie płynu Borygo.
Ukończenie szkoły – śpiewamy "Sto lat!". Ktoś dostał awans – śpiewamy "Sto lat!". Bóg się rodzi – śpiewamy... no dobra, tu akurat wiemy, co śpiewamy.
Tych dziwactw można liczyć na pęczki, te które dla was zebraliśmy, najbardziej kojarzą nam się z atmosferą świąt. Wszystkiego dziwnego, zatem.