Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński rozpoczął konwencję partii w Szeligach. Szef partii nie mówił jednak zbyt wiele o planach swojej partii. Natomiast ruszył do ataku na opozycję. Frontalnego.
– Celem spotkania jest zastanowienie się nad punktem wyjścia, z którego zaczynamy ostatni etap do wyborów europejskich i parlamentarnych. Jednocześnie chodzi o to, by wskazać kierunki, w których będziemy iść. Nie programy, one będą przedstawione niedługo, ale jeszcze nie dziś – powiedział Kaczyński już na samym początku swojego przemówienia.
– Natomiast musimy wiedzieć, w jakim kierunku musimy maszerować, by ten marsz był zgodny z tym, czego oczekują Polacy – podkreślił prezes i dodał, że chce, aby jego partia była "partią marzeń Polaków".
– Prawo i Sprawiedliwość udowodniło w ciągu tych trzech lat, że potrafi rządzić uczciwie, być wiarygodne, potrafi robić to wszystko, co zostało zapowiedziane – kontynuował prezes. I to właściwie wystarczyło na temat samego PiS, bo później Kaczyński ruszył do ataku na opozycję.
– Mamy przeciwko sobie potężny front tych, którzy nie potrafią prowadzić uczciwej dyskusji, nie chcą tego dialogu, który musi być w tej uczciwej demokracji. A oni rządzić nie potrafią i udowodnili to wielokrotnie – mówił prezes o opozycji.
– Oni nie są wiarygodni, oni nie dotrzymują słowa, oni tolerują zło. Także tej wielkiej skali. Ta prawda musi być przekazana polskiemu społeczeństwo. Jeśli to do społeczeństwa dotrze, to nie ma wątpliwości, że nasza droga Polski szczęśliwej, sprawiedliwej, liczącej się w Europie, będzie kontynuowana – stwierdził.
Wskazał też, co mu przeszkadza. – To jest trudne, bo nie zmienimy radykalnie sytuacji w mediach. Musimy to robić tak, jak w latach 2007-2015, poprzez ogromną ofensywę, wielki wysiłek całej partii w dotarciu do Polaków. Argumentów mamy bardzo wiele. Nasi przeciwnicy dostarczają ich niemalże każdego dnia. Mówimy o tym, że są niewiarygodni – dodał i wtedy przeszedł do najnowszych spraw w stolicy.
– Już dzisiaj choćby w Warszawie mamy do czynienia z posunięciami, które są niczym innym jak rabowaniem Polaków. I to jeszcze z tym pełnym hipokryzji wytłumaczeniem, że to nasza wina. Otóż nie, my działamy jako Prawo i Sprawiedliwość i gdybyśmy rządzili w Warszawie nie byłoby tak, że pozbawionoby Warszawiaków możliwość przechodzenia z użytkowania na własność – mówił prezes w kontekście zmian w bonifikacie za przejście z użytkowania wieczystego.
– Druga strona próbuje wykorzystać preteksty propagandowe po to, żeby oszukiwać, obrabować Polaków. Dlatego wszelkiego rodzaju zapowiedzi, które padają, są po prostu śmiechu warte – grzmiał prezes i podkreślił: – Tylko my możemy zmieniać Polskę, tylko my możemy zapewnić Polakom lepszy los.