Artysta, wolontariusz, miał plan na swoje życie. Przyjaciel wyjawił, kim naprawdę był Bartosz Niedzielski
Bartosz Świderski
17 grudnia 2018, 08:18·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 grudnia 2018, 08:18
Miał 36 lat, od 20 mieszkał w Strasburgu. Współpracował z Parlamentem Europejskim, był wolontariuszem i muzykiem. Chciał założyć międzynarodową knajpę w Strasburgu. Mówili o nim, że jest "obywatelem świata". Kilkoma historiami o jego życiu na Facebooku podzielił się jego przyjaciel.
Reklama.
"Bartosz, Bartek, Bart. Miał wystąpić w filmie o śląskich dąbrowszczakach, ale akurat, kiedy nagrywaliśmy, odbywał się festiwal komiksów w Strasburgu, którego był jednym z organizatorów" – wspomina Niedzielskiego Dariusz Zalega.
"Udzielał się w strasburskim zespole 'Wiosna', wykonującym też pieśni i tańce z Zaolzia, toteż próbowałem załatwić mu występ na Gorolu w Jabłonkowie. To też się nie udało" – pisze dalej. I kontynuuje: "Przegadaliśmy za to przy piwie o komiksach, 'Thorgalu', kulturze ludowej i świecie. Po festiwalu zaolziańskim, który odbywał się przed bramą Zoo, siedzieliśmy do późnej nocy. Cieszył się wówczas z nowego aparatu fotograficznego. Zrobił zdjęcie księżyca, którego pełnia rozświetlała park. Pięknie wyszło".
Jak przyznaje, wielokrotnie chwalił Bartosza przed jego ojcem. Mówił mu, że jego synowie "udali się".
Miał też plan na swoją przyszłość. "Był obywatelem świata – tak piszą o Bartku jego znajomi z Francji. Pełen idei, wulkan energii, zawsze uśmiechnięty. Wspierał Palestynę, radia społecznościowe, ponoć marzył o założeniu międzynarodowej knajpki w Strasburgu" – wspomina Zalega.
Ciekawe jest też to, jak wspominał zamachy w Paryżu w 2015 roku. "Nie szukał winnych tam, gdzie szukają ich fanatycy, rasiści, zwolennicy łatwych odpowiedzi czy ci, którzy i tak wiedzą lepiej. Winnych widział wśród tych, którzy wywołują wojny, sprzedają broń, sieją nienawiść" – kończy przyjaciel zmarłego.