Porozumienie, nie wojna
"Brak mu charyzmy, wodzem też nie jest. Za to spokoju można mu pozazdrościć" – tak o Kosiniaku-Kamyszu, ministrze pracy i polityki społecznej, w 2015 roku pisał "Dziennik Polski". Wówczas jego ojciec tłumaczył, że "syn nie jest człowiekiem wojny, a porozumienia".
Słucha, wyciąga wnioski
Trzy lata później – według najnowszego sondażu (Estymator dla "Do Rzeczy") PSL ma 6,4 proc., a lider ludowców coraz bardziej zyskuje w oczach Polaków. Władysław Kosiniak-Kamysz jest politykiem opozycji, który cieszy się największym zaufaniem (CBOS), ale i jest najlepiej ocenianym liderem opozycji (dobrze lub bardzo dobrze oceniło go aż 37,9 proc. respondentów, sondaż IBRiS dla "Rz").
Są politycy, którzy w ogóle się nie uczą, natomiast Kosiniak-Kamysz należy do tych osób, które bardzo uważnie i skrupulatnie uczą się. On dał się poznać jako osoba, która potrafi być zarówno kulturalna, miła, przyjazna, jak i potrafi dbać o interesy swojej partii, swoich wyborców, nie chce się dać podporządkować. Zna siłę swojego ugrupowania. To rzeczywiście polityk młodego pokolenia, który zrobił ogromny progres.
Namaszczony przez Tuska
Pomóc albo zaszkodzić Kosiniakowi-Kamyszowi miały informacje, które jakiś czas temu pojawiły się w mediach. Dziennikarze Wp.pl podali, że szef Rady Europejskiej skłonny jest wystartować w wyborach prezydenckich, ale pod jednym warunkiem: w fotelu premiera zasiądzie Władysław Kosiniak-Kamysz.