Kilka dni temu zablokowali autostradę A2. Domagali się m.in. odszkodowań za świnie wybite w w związku z wirusem ASF, które tak im obiecywano. Dziś okazuje się, że afrykański pomór świń, który dotknął głównie wschód Polski, jest już kilkanaście kilometrów od województwa łódzkiego. To tylko jeden z problemów rolników, który doprowadza ich do czerwoności. Jeśli rząd nic nie zrobi zapowiadają kolejne akcje. Mówią o paraliżu.
"Co jeszcze musi się stać, żeby zostały podjęte realne działania? Jedyne słowo nasuwające się na usta to: dramat! Brak odpowiednich działań rządu nie może trwać wiecznie" – grzmi na Facebooku Agro Unia. To nowe stowarzyszenie rolników, które coraz bardziej zaznacza się na mapie Polski.
Jakie są nastroje wśród rolników? – Bardzo słabe. Jakbyśmy ogłosili strajk przed świetami, to jeszcze moglibyśmy Warszawę zalać ludźmi – odpowiada Michał Kołodziejczak, zwany drugim Lepperem. Twórca znanej już w Polsce Unii Warzywno-Ziemniaczanej, teraz Agro Unii.
Ale, jak zaznacza, nie o to chodzi. Dlatego rolnicy dają rządowi dwa tygodnie. A nawet dwa tygodnie w Nowym Roku. W czwartek spotkali się z ministrem Ardanowskim. – Jeśli już na pierwszym spotkaniu wyczuję, że dialog nie będzie się układał, to nie będę prosił o kolejne spotkanie, tylko będę działał. Jak do tej pory – uprzedzał przed nim Michał Kołodziejczak. "Rozmowa trudna momentami męska a nawet bardzo" – podsumowała na FB Agro Unia. W innych wpisach czytamy, że na obietnice i pogadanki nie ma już z ich strony ani czasu ani zaufania.
"Da się, można. Presja ma sens"
Agro Unia istnieje od niedawna. Właśnie tworzy struktury w kilku województwach, a jej twórca jest pytany, czy nie myśli o partii politycznej. Michał Kołodziejczak na razie to wyklucza: – Chcemy mieć wpływ na wszystko. Nie myślę o partii. Wolelibyśmy być organizacją, ruchem rolniczym. To my będziemy nadawać ton. Proszę się nam przyglądać .
Wyjaśnia dlaczego powstała Agro Unia.
Tydzień temu Agro Unia zorganizowała protest na A2. "Da się! Można! Presja ma sens! Protest był spontaniczny i niezgłaszany. Efekt zaskoczenia został osiągnięty. I przeszedł osobiście moje najśmielsze oczekiwania" – opisywał ich akcję portal branży sadowniczej i społeczności producentów Między Rzędami, gdy doszło do zwolnienia zastępcy głównego weterynarza.
"Niech moc będzie z nami. To się dzieje!", "Super" – piszą rolnicy na profilu Agro Unii.
"Rolnicy się denerwują"
Bojowe nastroje wcale się jednak nie uspokoiły. – Na pewno rolnicy mają dość bezczynności rządu. Mamy dość decyzji urzędników, którzy mają wpływ na nasze życie. Widzimy brak perspektyw. Ciężko jest nam normalnie funkcjonować i żyć. Rolnicy denerwują się, że z Ukrainy importowane są produkty rolne, które są wyprodukowane w zupełnie innych standardach niż nasze. One są traktowane środkami ochrony roślin, których my nie możemy stosować. Widzimy potem, jaki to ma wpływ na cenę naszych produktów. Wkurza nas brak oznakowania flag na produktach rolnych w sklepach – wymienia jednym tchem Michał Kołodziejczak.
Problemem jest brak odszkodowań i za suszę, i za ASF, które tak szumnie zapowiadano. On sam nie dostał nic: – Mówi się, że rolnicy tyle dostają. A to jest nieprawda. Tu jest bardzo duży problem.
Portal Strefa Agro również donosi, że rozgoryczenie rolników jest coraz większe. "Rolnicy z całej Polski mają dość bezczynności rządu w walce z afrykańskim pomorem świń. Grożą, że w styczniu sparaliżują całą południową Wielkopolskę, ale i inne województwa" – czytamy.
Czekają na szybką decyzję rządu
Po czwartkowym spotkaniu z ministrem rolnictwa Agro Unia pisze: "Strajk? Tak jeśli nasze słuszne postulaty nie będą realizowane". Michał Kołodziejczak nie chce jeszcze zdradzić żadnych szczegółów. – To będzie zaskakujący paraliż. Tylko tyle mogę powiedzieć – mówi naTemat. Autostrady? Raczej nie. – Dwa razy mamy robić to samo? Dwa razy udowadniać w ten sam sposób, że mamy rację? To byłoby słabe. A poza tym nie chcemy konfliktu z kierowcami – odpowiada.
Paraliż ma się pojawić, jeśli ze strony rządu nie zostaną podjęte pewne kroki. – Nie chcielibyśmy tego robić, ale jestem przekonany, że robiąc to, o czym teraz myślę, to ludzie nie związani z rolnictwem powiedzą, że mamy rację. I przyłączą się – uważa.
Jakie to kroki? – Bardzo szybka decyzja rządu odnośnie handlu z Ukrainą. UE ma na to wpływ, ale chyba my mamy wpływ na UE? Na import z Ukrainy jesteśmy narażeni najbardziej. Domagamy się też wypłaty wszystkich odszkodowań z tytułu zdrowych, wybitych świń za ASF. ASF to choroba urzędowa – odpowiada.
Podkreśla, że oni już proszą, nie apelują. Wydają dyspozycje: – Słyszałem, że strona rządowa oburzyła się naszymi dyspozycjami. A co my mamy jeszcze postulować? My będziemy wydawać dyspozycje, że albo coś będzie zrobione albo nie. Nam nie zależy, by zrobić sobie jakąś reklamę. Gdybyśmy chcieli, to byśmy wykupili czas antenowy w TV.
"Można mnie okłamać tylko raz"
Jak słyszymy, rolnicy są coraz bardziej zawiedzeni, co przekłada się na nastroje polityczne. Od kilkunastu lat mają poczucie, że nikt o nich nie pamięta, ale ostatnio mają poczucie, że szczególnie mamiono ich obietnicami.
– PiS wygrał, bo rolnicy nie zagłosowali na inne partie, tylko na nich. Przez poprzednie partie zostali oszukani i przy PiS poczuli nadzieję. Ale najgorsze jest to, że już dziś nie mamy tej nadziei. W kampanii wyborczej Mateusz Morawiecki mówił, ile zrobią dla rolników, jakie to ważne. Ale kampania minęła i o rolnictwie się już nie mówi. Nie mamy na kogo głosować – mówi nasz rozmówca. Zaznacza, że jest człowiekiem, którego można okłamać tylko raz. I koniec.
Był taki wymóg rynkowy. Nie ma w Polsce organizacji, która reprezentuje rolników. Wielu rolnikom podobała się Unia Warzywno-Ziemniaczana i to jak działamy, ale niekoniecznie byli związani z warzywami. Stąd mój pomysł z rolnikami z różnych branż na Agro Unię".
Michał Kołodziejczak
Na Ukrainie nie chcą naszych świń, a my bierzemy od niech wszystko, a tam ASF szaleje. Kupujemy zboże, kukurydzę, która może być modyfikowana genetycznie, nikt tego nie kontroluje.