Bestialskie zabójstwo turystek z Danii i Norwegii w górach Maroka, wstrząsnęło Europą. Ślady prowadzą do terrorystów, część mieszkańców już boi się, że ten mord może mieć wpływ na turystykę w ich kraju. Ostatnio Maroko biło turystyczne rekordy, z Polski w tym roku przyjechało blisko 60 procent turystów więcej niż rok wcześniej. "Masakra, co za dzicz. Kto tam jeszcze jeździ?" – takie padają dziś opinie na polskich forach. Czy Maroko jest bezpiecznym krajem?
"Dziwię się, że ktoś jeszcze jeździ turystycznie do islamskich krajów”, "Kto normalny jeździ w takie miejsca?" – na polskich Facebooku gotuje się od takich opinii po zabójstwie dwóch turystek ze Skandynawii. Padają pytania, po co tam pojechały. I czego się spodziewały.
Zmasakrowane ciała kobiet znaleziono w poniedziałek na szlaku w górach Atlasu Wysokiego. 10 kilometrów od niewielkiej wioski Imlil. Louisa Vesterager Jespersen z Danii miała 24 lata. Maren Ueland z Norwegii – 28. Odkryła je para turystów z Francji. Kobiety były w namiocie, miały poderżnięte gardła.
Na nagraniu, o którym potem zrobiło się głośno w internecie, oprawcy mają jednej z kobiet ucinać głowę. Cała czwórka została już zatrzymana, wszyscy mają związki z organizacją ekstremistyczną i jak się powszechnie uważa chodzi o ISIS. Podobno kobiety mogły spotkać swoich zabójców wcześnie, pojawiają się doniesienia, że mężczyźni byli bezdomni, rozstawili namiot obok nich. I na pewno nie pochodzili z okolicy.
Podobno rodzina Louisy odradzała jej wyjazd do Maroka.
Do tej pory kraj uważany był za bezpieczne miejsce dla turystów. Po latach stagnacji 2017 roku przyniósł rekordową liczbę turystów, która pierwszy raz przekroczyła 11 milionów. Również z Polski jeździ ich coraz więcej.
"Rzeczpospolita" niedawno donosiła, że od stycznia do października 2018 roku Maroko odwiedziło 66 tysięcy turystów z Polski, a do końca roku ich liczba miała sięgnąć 80 tysięcy. To o 57 procent więcej niż rok wcześniej.
- Maroko jest bardzo cywilizowanym kierunkiem arabskim. Tu są inni Arabowie niż w Syrii, czy innych krajach. Tęsknią za Francją, za Europą. Tu widzimy, że mężczyzna chodzi z kobietą pod rękę. W kategoriach bezpieczeństwa Maroko jest krajem bardzo bezpiecznym. Takie incydenty mogą zdarzyć się wszędzie – uspokaja w rozmowie z naTemat Marek Kamieński, członek zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych.
O bezpiecznym kraju piszą też Polki, które odwiedziły ten kraj. Choć z samotnym podróżowaniem krajach arabskich zawsze trzeba uważać. „Turystki są zaczepiane. Stale. Cały czas. (…) Ilość razy, kiedy usłyszałam 'hey beautiful, I’m looking for a girlfriend" jest zatrważająca” – opisuje na blogu jedna z Polek.
Wstydzą się za to, co się stało
Norweżka i Dunka nie pojechały tam jednak jako zwykłe turystki z biurem podróży. Nie były w dużym mieście. Były same w górach.
"Drodzy przyjaciele, w grudniu jadę do Maroka” – pisała pod koniec listopada na FB Louisa. Pytała o osoby, które mogą coś wiedzieć o górze Toubkal. To był jej ostatni wpis na FB. Do dziś zebrał blisko 20 tysięcy komentarzy. Wśród nich wiele w języku arabskim.
"Jako Marokańczyk jestem zszokowany, my nie tolerujemy takich czynów jak ten, który zdarzył się w naszym kraju, jest nam bardzom przykro", "My, Arabowie, solidaryzujemy się z wami" – piszą ludzie. Na marokańskich forach niektórzy boją się, że turyści zaczną odwoływać rezerwacji i jaki wpływ ten mord będzie miał na turystykę w ich kraju. Piszą o wstydzie za to, co się stało w ich kraju. Są w szoku.
Soufian: "Nie mogę uwierzyć, że ten barbarzyński czyn miał miejsce w naszym kraju. To jest niewiarygodne. Jestem w szoku, nie wiem co powiedzieć".
Brytyjka z Edynburga, która dziś mieszka w Marrakeszu: "To jest miejsce, gdzie sama bardzo często chodzę po górach. Wszyscy w regionie jesteśmy w głębokim szoku. Nigdy wcześniej nic takiego się tu nie wydarzyło. To wbrew kulturze Berberów. Wszyscy, którzy tu byli, to wiedzą. Cała społeczność stara się pomóc znaleźć sprawców. Nasze myśli są z rodzinami".
"Nie dajmy się zwariować"
Bogusław Zagórski, arabista i islamolog, dyr. Instytutu Ibn Chalduna reaguje spokojnie. - Takie incydenty jednostkowe nie mają żadnego znaczenia. Prawo wielkich liczb mówi, że one mogą zdarzyć się wszędzie, i w Paryżu, i w Alpach, i w Warszawie. Bardzo mi żal tych dwóch kobiet, ale do takich incydentów podchodzę spokojnie. Na podstawie jednostkowych zdarzeń nie można wobec żadnego kraju wyciągać konsekwencji i oceniać go w kategorii bezpieczeństwa – mówi naTemat.
Podkreśla, że do Maroka jeżdżą setki tysiące turystów. - Bardzo sobie chwalą ten kraj, jego zabytki i gościnnych mieszkańców, nic się tam złego nie dzieje. To samo dotyczy Egiptu czy Tunezji. Psychopatycznych bandytów należy się wszędzie wystrzegać i ich wyłapywać, ale nie dajmy się zwariować - mówi.
Czas pokaże, że ten mord mógł mieć wpływ na marokańską turystykę. Czy mógłby odstraszyć turystów z Polski?
- Taki incydent mógł się zdarzyć wszędzie. Absolutnie nie lekceważymy terroryzmu, ale pamiętajmy, że terrorystom nie opłaca się uderzać w turystykę. Uderzenie w hotel, czy kurort uderza przecież w ich gospodarkę miejscową. Widzimy jednak, że władze Maroka, Egiptu, Tunezji, Turcji zrobiły ostatnio bardzo dużo dla bezpieczeństwa i ochrony turystów. Jeździmy tam, sprawdzamy, oglądamy i widzimy zmiany – uspokaja Marek Kamieński.
Po zamachu w Bordauex jako pierwszy napisał publicznie, że nie wysyła swojej córki do Tunezji: - Wziąłem za to pełną, personalną odpowiedzialność. Tunezyjczycy mieli wtedy o to do mnie dużo pretensji. Jednak na tamten czas powiedziałem to z całą świadomością. Rok temu byłem w Tunezji i naprawdę odszczekałem poprzednie słowa. Hotele, które wtedy nie były przygotowane na terroryzm, dziś są przygotowane. To samo jest w Maroku.