Takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Dwoje turystów zignorowało zalecenia ratowników GOPR i poszło w góry. Zostali na szlaku, nie mają siły dalej iść, schowali się do szałasu i czekają na pomoc.
Dwoje turystów w wieku około 50 lat wybrało się na wycieczkę szlakiem prowadzącym z Jordanowa do schroniska PTTK na Hali Krupowej. Przy czym jednak słowo wycieczka zdaje się być nie na miejscu: z powodu ciężkich warunków pogodowych drogę, która zwykle zajmuje około 4-5 godzin, para pokonywała od rana.
I zabrakło sił, żeby dojść do końca. Wieczorem na pomoc ruszyli ratownicy z Grupy Podhalańskiej GOPR. Pikanterii w tej całej sprawie dodaje fakt, że kilka godzin wcześniej para kontaktowała się z ratownikami, próbując zaczerpnąć rady co do dalszej trasy. Jak informuje radio RMF FM, ratownicy doradzali im powrót po własnych śladach do Jordanowa.
Tak się jednak nie stało, para zdecydowała się kontynuować marsz w kierunki Hali Krupowej. Gdy opuściły ich siły schowali się w górskim szałasie, gdzie czekają na pomoc. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że oboje są dobrze wyekwipowani do chodzenia po górach. Co wcale nie nie jest regułą.
Ratownicy GOPR i TOPR przerzucają się anegdotami i historiami turystów, którzy szli w wysokie góry w klapkach czy adidasach, bez latarek i ciepłych kurtek. Niektórzy z tych "turystów" nie są w stanie nawet przejść o własnych siłach z Morskiego Oka do Zakopanego.