Języka polskiego można nauczyć się od zera w półtora roku. Doskonale wie o tym Łukasz Załuski, na co dzień redaktor serwisu sztos.pl, który od wielu lat po godzinach uczy mówić po polsku ludzi z całego świata. I na żywo, i przez Skype. Nam opowiada o tym, co Polakom wydaje się oczywiste, a dla innych jest koszmarem. I dlaczego "wolność", "księżyc" i "jaskółka" to najpiękniejsze polskie słowa.
Jeden sympatyczny chłopiec z Kanady, jeszcze nastolatek, uczył się polskiego bo zakochał się w dziewczynie z polskich delikatesów. Opowiadał, że miała długi blond warkocz. Naprawdę dobrze mu szło.
Pamiętam też chłopaka z Brazylii, ze stanu Amazonia. Mieszkał w miasteczku oddalonym od brazylijskich metropolii, ale właśnie tam poznał Polkę, która przyjechała do jego miasteczka. Byli parą, więc zaczął się uczyć.
Związek się zakończył, ale pasja do polskiego została. Uczył się dalej. Co ciekawe, nigdy nie był nawet w Europie, co więcej nigdy nie wyjechał ze swojego stanu, ale polski opanował na poziomie zaawansowanym. Mogliśmy dość swobodnie rozmawiać.
W takim razie uczucia to największa motywacja jeśli chodzi o naukę polskiego?
Jeśli chodzi o motywację do nauki polskiego, to w dużym stopniu są to partnerzy Polek, którzy planują w przyszłości przyjazd do Polski, albo chcą porozumiewać się z rodzinami swoich partnerek. Z reguły rzeczywiście są to najczęściej panowie, którzy poznają Polki, a rzadko jest to sytuacja odwrotna.
Często są to też motywacje biznesowe, to są ludzie, którzy planują przyjechać do Polski, albo prowadzą jakieś interesy w Polsce. Teraz zaczynam współpracę z Belgijką, która motywuje to tym, że jej firma ma oddział w naszym kraju, a polski rynek jest dla nich bardzo ważny, więc ona chciałaby chociaż trochę spróbować tego języka.
Trzecią kategorię stanowią osoby, z którymi chyba najbardziej lubię współpracować, to są tzw. freaki językowe, czyli ludzie, którzy lubią się uczyć jakiegoś egzotycznego języka, bo sprawia im to frajdę, bo jest to ich pasja. Chcą sobie postawić jakieś wyzwanie, a język polski jest takim językiem nieoczywistym.
Nie jest to jakoś super popularny język, więc tak jak w Polsce niektórzy uczą się suahili, wietnamskiego, albo chińskiego, w innych krajach zdarzają się ludzie, którzy postanawiają uczyć się języka polskiego.
Jesteś lektorem języka polskiego od 7 lat, które narodowości są najbardziej zainteresowane nauką?
Są dwa kanały nauczania, z których ja korzystam. Jeden kanał to są tradycyjne zajęcia na uczelni, współpracuję z jednym z warszawskich uniwersytetów. Tutaj najczęściej są to studenci słowiańskojęzyczni, czyli Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie. Robią to z powodów czysto pragmatycznych. Oni tutaj przyjeżdżają na studia.
Drugi kanał nauki to jest nauczanie online. W tym się wyspecjalizowałem, uczę obcokrajowców, którzy nie są w Polsce. To są ludzie z całego świata, ze wszystkich kontynentów. Najwięcej jest Amerykanów, jest też zaskakująco dużo osób z Brazylii. Teraz współpracuję z ludźmi z Wielkiej Brytanii, Belgii, Francji, ale mam też studentów z Australii czy ze Stanów Zjednoczonych.
Teraz zapytań o naukę jest dużo więcej, ale zawsze tak się dzieje w okresie świąteczno-noworocznym. Związane jest to z noworocznymi postanowieniami.
Język polski to bardzo trudny język. Prawda czy mit?
Nie, zawsze powtarzam, że język polski nie jest trudny. To jest mit, z którym walczę od lat. Czujemy się docenieni faktem, że mamy trudny język, bo jest to jakaś umiejętność, którą możemy się pochwalić, a bo Anglicy mają język super łatwy, który jest jakoś gramatycznie mniej złożony od polskiego, a bo niemiecki jest w miarę regularny, a hiszpański jest w ogóle super łatwy...
Oczywiście są takie zestawienia, choćby przygotowywane przez rząd Stanów Zjednoczonych, klasyfikujące te języki wg stopnia ich trudności. Polski jest zakwalifikowany jako jeden z trudniejszych. Albo inaczej, jako trudniejszy niż inne języki europejskie, niż angielski czy chociażby francuski.
Natomiast moim zdaniem, i najlepszym dowodem na to są uczniowie, którzy uczą się polskiego i dość szybko odnoszą sukcesy, język polski nie jest bardzo trudny, mimo mnogości reguł.
Po prostu trzeba pewne zasady zapamiętać i trzeba zrozumieć jak język działa, żeby się nim sprawnie posługiwać.
Sprawnie, czyli w sposób komunikatywny. Taki, żeby być zrozumiałym, a żeby taki poziom znajomości języka polskiego osiągnąć, to naprawdę nie jest wielka sztuka dla kogoś, kto jest w miarę bystry.
Mam takich uczniów, którzy naprawdę "from zero to hero", od zera do bohatera, od dzień dobry, mam na imię, doszli do takiego poziomu, żeby czytać swobodnie książki po polsku w półtora roku pracy.
Pamiętasz kogoś, kto swoimi umiejętnościami, albo pasją do języka cię zachwycił?/
Mam kilka takich przykładów. Często wymieniam jednego chłopaka, który jest Brytyjczykiem i zaczynał rzeczywiście od zera, a czyta teraz Sapkowskiego bez problemu. W jego przypadku praca trwała półtora roku. On jest po prostu bardzo zdolny. Typ geniusza językowego. Zajmuje się zawodowo matematyką, więc taki analityczny umysł mu pomaga w nauce języka polskiego.
Natomiast nie dalej niż trzy dni temu zacząłem współpracę z Amerykaninem z Bostonu, który jest adwokatem i jest już po 70-tce. Odezwał się do mnie, ponieważ chciał podszlifować swój język polski i mieliśmy pierwszą lekcję.
Byłem zaskoczony, że mogliśmy swobodnie po polsku porozmawiać. Ja go oceniłem na B1, B2, czyli taki średnio zaawansowany plus. On twierdzi, że do tej pory był samoukiem i zaczął się uczyć jakieś 10 lat temu.
Dlaczego zainteresował się akurat polskim?
Uczył się sam dla siebie, bo jego rodzina ma polskie pochodzenie, ale to pochodzenie jest na tyle dalekie, że ani jego rodzice, ani dziadkowie po polsku nie rozmawiali. To była jakaś XIX-wieczna emigracja.
Jednym z takich spektakularnych przykładów, jest też Szwajcarka, z którą przez jakiś czas pracowałem. Zaczęła uczyć się polskiego po 50. roku życia i naprawdę doszła do poziomu zaskakującego, tym bardziej, że nie jest to język bliski jej językowi. Zdała nawet egzamin certyfikowany na dość wysokim poziomie C1.
Jak pracujesz z obcokrajowcami?
Myślę, że większość z nas, a przecież mówimy świetnie po polsku, nie jest w stanie wytłumaczyć reguł języka obcokrajowcowi, bo na reguły trzeba spojrzeć trochę z innej strony. To tak jak Amerykanie czy Brytyjczycy podejrzewam nie byliby w stanie wytłumaczyć różnicy między czasami present perfect i past simple.
W trakcie lekcji po angielsku mówię w przypadkach krytycznych. Uczę języka polskiego po polsku, przynajmniej staram się. To jest absolutnie możliwe. Tym bardziej, że takie zagłębienie się w języku daje szybsze efekty.
To jest też czasami konieczne, ponieważ jeżeli grupa jest wielonarodowościowa, to część osób w grupie może nie znać angielskiego. Wtedy polski staje się takim językiem komunikacji między nimi.
Na pewno trzeba wykorzystywać mnóstwo materiałów czy pracę własnego ciała. Ciało jest narzędziem. Trzeba gestykulować, pracować z obrazkami, filmami, z materiałami interaktywni, tak żeby pokazać, jak jakaś reguła działa.
Z czym osoby, które uczą się języka polskiego mają największy problem?
Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to wprowadzenie biernika, czyli zdania w rodzaju, mama pije kawę... To kawę dla Anglika jest niezrozumiałe, dlaczego nie może powiedzieć, mama pije kawa.
Poznają zasady, ale dużo powtarzamy, rozmawiamy, ja zadaję odpowiednio skonstruowane pytania, żeby wymusić użycie biernika. To jest przykład pracy na poziomie podstawowym, czyli kiedy poznają pewne podstawowe elementy gramatyczne. Też wprowadzam elementy gry, zabawy, rywalizacji między studentami, to naprawdę dość dobrze działa. Nie taki diabeł straszny.
Komu jest najtrudniej uczyć się języka polskiego?
Rzeczywiście są użytkownicy, którym jest dużo łatwiej, czyli najczęściej słowiańskim językom, tym którzy mają języki podobne do polskiego, czyli Ukraińcom, Rosjanom, Czechom, Słowakom. Przy czym trzeba uważać, bo oni za bardzo wierzą, że te języki są podobne i zaczynają kopiować swoje słowa do tego stopnia, że komunikacja jest zakłócona.
W przypadku takich studentów zawsze powtarzam, że muszą zapomnieć o swoim języku i każde, dosłownie każde słowo sprawdzić w słowniku. Nie strzelać, bo te strzały są chybione.
Najtrudniej na pewno jest użytkownikom języków, które nie są spokrewnione z językiem polskim.
Najczęściej to są języki azjatyckie. Japończykom jest trudno, bo mają do czynienia z zupełnie innym system językowym. Trzeba opanować jeszcze alfabet. Na przykład zaskakująco wiele jest podobieństw, takich gramatycznych, z językiem francuskim.
Użycie dopełniacza jest zbliżone, pewne konstrukcje gramatyczne są zbliżone, plus wiele słów zapożyczonych jest z francuskiego. To sprawia, że uczniowie z Francji dość szybko opanowują język polski.
Nieźli są też Niemcy, a to wynika z tego, że Niemcy mają pewien analityczny sposób myślenia, za to ich bardzo cenię. Oni po prostu uwielbiają tabelki. Lubią wszystko mieć rozpisane, uporządkowane i w ten sposób się uczą. Tam nie ma żadnego bałaganu w tej nauce.
A co jest najtrudniejsze dla ciebie?
Najtrudniejsza jest praca ze studentami, którzy nie są zmotywowani do nauki. Przychodzą na zajęcia, bo firma opłaciła im kurs albo muszą się uczyć, bo na przykład poznają dziewczynę, która ich namówiła, ale oni absolutnie ani nie mają do tego ani serca, ani głowy, ani chęci.
Wtedy przyznaję, że taka praca jest dla mnie udręką. Staram się motywować na ile jestem w stanie, ale jeśli wiem, że dochodzimy do punktu krytycznego, to uważam, że szkoda naszego czasu.
Co najbardziej w języku polskim podoba się obcokrajowcom?
To zaskakujące, ale często podoba się brzmienie polskiego. Chociaż dowiedziałem się ostatnio od grupy ukraińsko-białoruskiej, że na Polaka mówi się na wschodzie "pszek". To nie jest obraźliwe, chodzi o to jak brzmimy.
Często też staram się pytać o ulubione słowo w języku polskim i one są najróżniejsze. Jeden z moich studentów, Chilijczyk, mówi, że bardzo lubi słowo wolność i to nawet nie tylko jeśli chodzi o znaczenie, choć to też, ale właśnie o brzmienie.
Rozmawiałem z profesorem polonistyki na Cambridge, który jest Australijczykiem. On powiedział, że ma dwa ulubione słowa. Pierwsze to księżyc, który brzmi dla niego pięknie, a drugie to jest jaskółka, które jest przyjemnie dla ucha.
Osoby, które są bardziej zaawansowane lubią czytać po polsku, ale to chyba kwestia literatury, a nie samego języka.
Czy podczas zajęć zdarzają się jakieś zabawne historie z językiem w roli głównej?
Często opowiadam taką anegdotę: podczas lekcji wykorzystałem piosenkę Tamagotchi i tam pada słowo hajs, czyli kasa, pieniądze. Któregoś dnia spotkałem dwie studentki, które wracały z jakiegoś spotkania, więc zapytałem gdzie były, a one mówią, że były u pani dziekan i pani dziekan kazała im zapłacić hajs… pomyślałem sobie, że muszę uważać i bardziej podkreślać, które słowo jest oficjalne, a które nie.
Ile trzeba poświęcić czasu żeby swobodnie rozmawiać po polsku?
To zależy od motywacji konkretnej osoby. Jak ma się te dwie, trzy lekcje w tygodniu i przynajmniej 15 minut dziennie na naukę, bo więcej nie trzeba, to jest się w stanie opanować polski w takim zadowalającym stopniu w półtora roku, nawet w rok. Tak zasadniczo, jeśli ktoś pracuje wg zwykłego kursu, to trzeba by 6 lat.
Jakiego języka ty chciałbyś się nauczyć?
Ja w ogóle jestem freakiem językowym i wiele języków zaczynam, ale mi też brakuje systematyczności, więc niewiele kończę. Zawsze takim wyzwaniem i językiem, który mi się bardzo podoba i jest na tyle inny, że chciałbym go pociągnąć, jest język turecki.
Dość dużo czasu poświęcam na sport i miałem taki moment, że miałem złamaną rękę, więc cały ten czas, który poświęcałem na sport musiałem jakoś zagospodarować. Uczyłem się tureckiego. Bardzo mi się spodobał, ale ostatecznie najzwyczajniej w świecie później brakowało czasu. Obiecuję sobie, że kiedyś jednak do niego wrócę.