"Jedz Ostrożnie!" to najbardziej kontrowersyjna kampania w ostatnim czasie. Internauci są wściekli na jej wydźwięk, a niektórzy czują się skrzywdzeni. – Skala i temperatura trwającej dyskusji w mediach społecznościowych utwierdza nas w przekonaniu, że temat był słuszny – mówi naTemat Małgorzata Augustyniak, wiceprezes AMS, firmy reklamowej, która zorganizowała konkurs.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Plakaty konkursowe zagotowały sieć, ale część komentujących poczuła się nie tyle oburzona, co osobiście zraniona przesłaniem. To osoby cierpiące na otyłość, anoreksję i bulimię. Niektóre komentarze pod postem z ofertą kupna plakatów są poruszające.
Plakat Żryj - żyj" to przesada?
W szczególności jeden z plakatów uraził wiele osób. Jego autorami są Anna Gawron i Dariusz Ogrodowczyk - absolwenci gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Do walki z kampanią "Jedz ostrożnie" ruszyła m. in. fundacja OD-WAGA, która tak zinterpretowała pracę "Żryj-Żyj".
Poprosiłem autorów kontrowersyjnego plakatu o wytłumaczenie, jak powinno się interpretować ich pracę.
– Nie ma czegoś takiego: "jak powinno się interpretować", komunikat powinien być jasny i w naszym przekonaniu był, kiedy plakat wysyłaliśmy. Zawsze konsultujemy nasze prace ze znajomymi, nie tylko grafikami, ale różnorodnymi ludźmi, nie uprzedzając ich o temacie. Jako czytelny komunikat został również odebrany przez komisję, inaczej nie znalazłby się wśród wyróżnionych. Nie jesteśmy więc pewni, czy to większość źle go zrozumiała, docierają do nas również pozytywne opinie – mówią naTemat Anna Gawron i Dariusz Ogrodowczyk.
Jedną z osób, na którą plakaty wpłynęły bezpośrednio, jest Anna Prus. Swoją historię opisała na Facebooku. "Podniosłam przed chwilą klapę od kibla i – chociaż OD LAT jestem bulimiczką niepraktykującą – mój mózg zawahał się, czy ma wydać impuls odpowiedzialny za posadzenie dupy na desce, czy pchanie dwóch, trzech, co tam: czterech palców w gardło. Potężny, obrzydliwy flashback" – napisała na swoim profilu.
Artyści biją się w pierś. – Przede wszystkim chcielibyśmy żeby wiedziały, że nie było to naszym celem ani celem konkursu AMS. Mimo to uważamy, że to dobrze, że zabrały głos i powstała ta dyskusja. Widocznie problem osób z zaburzeniami odżywiania potrzebuje swojej kampanii – zauważają Gawron i Ogrodowczyk.
– Autorzy korzystali z popularnych środków stosowanych w sztuce plakatu. Musimy wziąć pod uwagę, że mówimy o formie graficznej, która im bardziej jest lakoniczna i prowokująca do refleksji, tym jest skuteczniejsza. Ten plakat jest najlepszym tego przykładem. Wszyscy kojarzymy plakat Andrzeja Pągowskiego "Papierosy są do dupy" albo kampanii antyprzemocowej "Zupa była za słona". Wszystkie operują krótką, ale kontrowersyjną formą, ale odnoszą zamierzony przez autora skutek – przekonuje Małgorzata Augustyniak, wiceprezes AMS.
Konkurs nie miał na celu atakowanie otyłych osób
– To już 19. edycja naszego corocznego konkursu "Galeria plakatu AMS", który poświęcamy ważnym tematom społecznym. Takim zagadnieniem wydawała nam się kwestia zdrowego odżywiania. Stąd temat edycji: "Jedz ostrożnie”. Jednak nie spodziewaliśmy się aż takiego odzewu – zapewnia Augustyniak.
Plakaty eksponowane w przestrzeni publicznej to prace nagrodzone i wyróżnione przez niezależne jury. – Dlatego nie czujemy się autorami tego całego zamieszania. My ogłosiliśmy edycję pod tym hasłem, a plakaty są niezależnymi, artystycznymi wypowiedziami artystów na ten temat – mówi przedstawicielka AMS.
Celem konkursu było zwrócenie uwagi na kwestie zdrowego stylu życia, a nie dyskryminowanie czy stygmatyzowanie jakiejkolwiek grupy społecznej.
– Chcieliśmy uświadomić, jak istotne jest zdrowe jedzenie i sprowokować do kulinarnych przyzwyczajeń. Wyrobić nawyk czytania etykiet. Nauczyć poruszania się w natłoku często sprzecznych informacji, diet, a nawet mód żywieniowych. Zadaniem uczestników konkursu było zaprojektowanie plakatu na temat zdrowego odżywiania, co wyraziliśmy wprost w opisie tematu konkursu – wyjaśnia moja rozmówczyni.
Dlaczego w jury nie było obesitologa W składzie jurorów, oprócz Małgorzaty Augustyniak, była też m.in. znana z telewizji dziennikarka Katarzyna Bosacka oraz profesorowie ASP z Warszawy, Gdańska i Katowic.
"Wśród osób oceniających plakaty i ich wydźwięk społeczny nie znaleźli się ani eksperci – lekarze obesitolodzy zajmujący się leczeniem nadwagi i otyłości, ani specjaliści zajmujący się przeciwdziałaniem dyskryminacji osób z nadwagą i otyłością" – czytamy w oświadczeniu fundacji.
– Fundacja OD-WAGA w swoim oświadczeniu zarzuca nam, że w jury nie było lekarzy obesitologów, którzy specjalizują się w leczeniu nadwagi i otyłości, a ten plakat uznaje za najbardziej stygmatyzujący i dyskryminujący osoby otyłe. Jeszcze raz podkreślam, że nie to było tematem kampanii. Równie dobrze mogłyby wystąpić do nas osoby, które w skutek złego odżywiania zachorowały na raka trzustki lub wątroby – mówi Małgorzata Augustyniak.
Czy zarzut dotyczący braku w składzie jury obesitologa AMS uważa za słuszny?
– Nie. Gdybyśmy temat akcji dedykowali wyłącznie otyłości, to wtedy lekarz o takiej specjalizacji zostałby zaproszony do jury. Tymczasem akcja dotyczyła szerszego kontekstu i dlatego w składzie była m. in. Katarzyna Bosacka, autorka programu "Wiem, co jem", który jest właśnie temu zagadnieniu poświęcony, bo promuje świadomy sposób odżywiania – słyszę.
Skoro firma AMS nie ma sobie nic do zarzucenia, to skąd tyle negatywnych emocji?
– Wydaje mi się, że wzięło się to z niezrozumienia, bądź złej interpretacji tytułu kampanii. Komentarze odnoszą się albo do strony graficznej albo konkretnej konsekwencji złych nawyków żywieniowych - pod tym względem zostało to źle odczytane lub wyjątkowo uproszczone – wyjaśnia wiceprezes.
– Jeden z internautów trafnie odniósł się do całej dyskusji - mówimy o pewnym sposobie żywienia, a nie o konkretnych chorobach czy grupie żywności. Taka dyskusja jest potrzebna, by odseparować ją od stereotypów, że złe odżywianie się to tylko fast-foody, które prowadzą do otyłości.
Kampania będzie widoczna w całym kraju
Plakaty tej edycji będą eksponowane przez rok na wiatach przystankowych w całej Polsce. – Mam nadzieję, że po tym czasie już nie trzeba będzie potrzeby tłumaczyć, jakie było przesłanie 19. edycji – zapowiada Augustyniak i dodaje: – Mam również nadzieję, że w czasie trwania kampanii społecznej uda się doprowadzić do debaty publicznej, która uświadomi nam jaki wpływ ma odżywiania na nasze życie, na czym polega zdrowy styl życia i przede wszystkim uwolni nas od stereotypów w tym temacie.
Galerię plakatów 19. edycji konkursu znajdziecie pod tym linkiem.
Komunikat, który – jak nam się wydaje – miał zwracać uwagę społeczeństwa, abyśmy dokonywali korzystnych dla "życia" wyborów żywieniowych, po umieszczeniu go wraz z innymi plakatami kampanii odwołującymi się bezpośrednio do chorych na otyłość, diametralnie zmienił swoje znaczenie.
Użycie kombinacji słów: "żryj-żyj" zostało zrozumiane jako brutalne porównywanie osób chorych na otyłość i osób z zaburzeniami odżywiania do zwierząt hodowlanych i ich sposobu karmienia. Czytaj więcej
Ania Gawron i Dariusz Ogrodowczyk
Absolwenci ASP w Gdańsku
Wydaje nam się, że głównym problemem jest to, że dla niektórych "żryj” jest tożsame z "jedz". Dla nas "żryj" to jedzenie ponad miarę, czyli pochłanianie go bez opamiętania i bez zwracania uwagi na jego jakość, co w konsekwencji może prowadzić do problemów zdrowotnych, gorszego samopoczucia, a co za tym idzie, do pogorszenia jakości naszego życia. To czego nie przewidzieliśmy, to fakt, iż osoby z zaburzeniami odżywiania (anoreksja, bulimia) swoje "jedz" zawsze widzą jako "żryj", więc nasz komunikat dodatkowo utwierdza je w poczuciu winy. Przynajmniej tak to rozumiemy.
Małgorzata Augustyniak
Wiceprezes AMS
Po pierwsze do konkursu zostało zgłoszonych prawie 700 prac, czyli najwięcej z dotychczasowych edycji. Po drugie skala i temperatura trwającej dyskusji w mediach społecznościowych utwierdza nas w przekonaniu, że temat był słuszny, a debata zainspirowana plakatami w wiatach przystankowych – konieczna.
Małgorzata Augystyniak
AMS
Większość prac odwoływała się do kwestii niezdrowych nawyków żywieniowych i ich skutków dla ludzkiego życia. Prawdopodobnie to najlepszy dowód, jak silna jest potrzeba debaty publicznej na ten temat. Osobiście jestem zdziwiona odniesieniem kampanii do osób chorych na otyłość.
Jak wiadomo przyczyny tej choroby mogą być różnorodne. Dlatego interpretowanie tego tematu tylko w tym zakresie wydaje mi się dużym uproszczeniem. Tym bardziej, że otyłość może być jedną z konsekwencji złych nawyków żywieniowych, ale na pewno nie jest jedyną.