Po tragicznych wydarzeniach w Gdańsku twórcy kontrowersyjnego spektaklu "Klątwa" zdecydowali się zrezygnować z monologu, w którym aktorka Julia Wyszyńska opowiada o zbiórce pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego. Zamiast niego uczczono minutą ciszy pamięć zmarłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. To jednak tylko jednorazowa zmiana. Dlaczego?
Wokół "Klątwy" w reżyserii chorwackiego reżysera Olivera Frljicia znów jest głośno. Tym razem chodzi o monolog, a właściwie jego brak podczas trwania spektaklu.
Zamiast monologu minuta ciszy
Twórcy sztuki zrezygnowali ze sceny, w której Julia Wyszyńska opowiada o zbiórce pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego, na którą namawia publiczność. Zamiast monologu uczczono minutą ciszy pamięć zamordowanego w Gdańsku Pawła Adamowicza.
Decyzja została podjęta wspólnie przez zespół aktorski. – To, co się wydarzyło w tym mieście, było dla nas trudne emocjonalnie do pojęcia i dlatego zespół aktorski zdecydował, by odnieść się do tej sytuacji. Uznaliśmy, by w scenie, gdzie mówi się o zabójstwie, minutą ciszy uczcić zamordowanego Pawła Adamowicza – mówił Mateusz Węgrzyn, rzecznik prasowy Teatru Powszechnego.
"W scenie nie ma nawoływania do przemocy"
Jak się okazuje, "wycięcie" z przedstawienia kontrowersyjnej treści monologu to jednorazowa akcja, w związku z tragicznymi wydarzeniami w Gdańsku. Jak podkreśla w rozmowie z naTemat Mateusz Węgrzyn, scena wróci w kolejnych spektaklach, bo... nie ma w niej nawoływania do przemocy. – Cytowany jest w niej artykuł 255 kodeksu karnego, który mówi o tym, że publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni zabójstwa jest karane i dlatego my stoimy po stronie prawa. O zabójstwie jest mowa tylko w trybie przypuszczającym – przekonuje rzecznik teatru.
Węgrzyn dodaje również, że scena jest mocno aktualna, ze względu na ostatnie, tragiczne wydarzenia w Gdańsku. – Traktuje o tej narastającej przemocy, o spirali, która się coraz bardziej napręża, ale co do samej sceny to warto podkreślić, że teatr jest dość żywą materią. Być może coś się zmieni w tej scenie, ale trudno mi powiedzieć. Teatr jest nieprzewidywalny i nie odgrywamy tego samego filmu z taśmy, tylko na scenie grają żywi aktorzy, którzy mogą coś zawsze zmienić. Trudno, żeby jeden spektakl był zawsze cały czas taki sam. Ile spektakli, tyle interpretacji - dodaje Węgrzyn.
Warto podkreślić, że scena "zbiórki pieniędzy" na zabójstwo Kaczyńskiego jest jedną z najgorętszych w spektaklu i budzi ogromne emocje, szczególnie wśród katolickich mediów.
"'Piękny' gest twórców 'Klątwy'. W ramach żałoby jednorazowo zrezygnowano ze zbiórki pieniędzy na zamordowanie J. Kaczyńskiego" - napisał na Twitterze dziennikarz serwisu niedziela.pl Artur Stelmasiak.
W sztuce nie brakuje kontrowersyjnych scen
"Klątwa wykorzystuje motywy z dramatu Stanisława Wyspiańskiego do stworzenia wielowątkowego krajobrazu współczesnej religijności i areligijności.W ramach teatru, rządzącego się własną hierarchią oraz często wykorzystującego mechanizm podporządkowania i upokorzenia, twórcy zastanawiają się, czy wyzbycie się lęku przed władzą, a nawet samej władzy, znajduje się w zakresie ich możliwości" – czytamy w opisie sztuki.
W sztuce, poza sceną z Kaczyńskim, nie brakuje takich, które dzielą Polaków. Chorwacki reżyser pokazał w "Klątwie" m.in. seks oralny z figurą Jana Pawła II, ścinanie piłą mechaniczną kilkumetrowego krzyża, czy obsceniczne sceny z aktorami grającymi duchownych.
Zresztą zimą 2017 roku warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie spektaklu, tłumacząc, że przedstawienie dotyczy obrażania uczuć religijnych i publicznego nawoływania do popełnienia zabójstwa. Śledztwa chcieli m.in. politycy PIS oraz Konferencja Episkopatu Polski. Twórcy przedstawienia bronili się, podkreślając, że nie jest ono atakiem na wiarę, ale na milczenie Kościoła w sprawie pedofilii.
Kontrowersyjność treści sztuki i sceny negatywnie odbiły się na Julii Wyszyńskiej, która w spektaklu udaje seks oralny z figurą Papieża i wypowiada kontrowersyjny monolog o zabójstwie Jarosława Kaczyńskiego. W wywiadach mówiła, że rola w "Klątwie" bardzo dużo ją kosztowała, a przeciwnicy przedstawienia nie tylko ją wyzywali, ale też grozili jej śmiercią.
"Dostawałam takie maile od kobiet, że naprawdę można się zdziwić, że to kobiety w stosunku do innych kobiet są tak wulgarne i agresywne. Ten atak był najbardziej dotkliwy, bo wyrafinowany. Jedna pani wysłała mi zdjęcie swoich dwóch wilczurów i napisała: "Julka, słyszałam, że obciągasz za kasę, może wyliżesz mojej suce za 50 zł" – wspominała w rozmowie z "Co Jest Grane".
Mimo że sztuka wciąż ma wiele przeciwników i pamiętamy przecież, jak swego czasu tłumy próbowały zablokować "Klątwę", przedstawienie w dalszym ciągu cieszy się powodzeniem wśród widzów. Najbliższy spektakl już we wtorek 22 stycznia o godzinie 19.00. Zostało niewiele miejsc.