– W brudnym świecie show-biznesu niektórzy artyści potrafią schować dumę i urazy do kieszeni. Jakoś tych ludzi ukoić. Na tym koncercie chcę, żeby pod sceną byli zwolennicy wszystkich opcji politycznych – mówi w rozmowie z naTemat Dorota Rabczewska. To ona po śmierci Pawła Adamowicza wpadła na pomysł organizacji koncertu "Artyści przeciw nienawiści".
Obok tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza nikt nie przeszedł obojętnie. Również Dorotę Rabczewską jego śmierć mocno poruszyła.
"To dopiero początek. Ludzie sami na siebie nakręcili spiralę nienawiści i ludzie powinni ją zatrzymać. Ataki medialne i hejt już dawno przekroczyły wszelkie granice" – pisała artystka na swoim Instagramie. Doda chce zorganizować wielki koncert, w którym każdy znajdzie dla siebie miejsce, niezależnie od poglądów, również tych politycznych.
Zrobiłaś spontaniczną akcję na Instagramie i zaapelowałaś do wszystkich polskich artystów o zorganizowanie wspólnego koncertu przeciwko mowie nienawiści i hejtowi. Na Twoje wezwanie odpowiedziało w bardzo krótkim czasie 100 artystów. Spodziewałaś się aż takiej liczy chętnych gwiazd?
Dorota Rabczewska: Kompletnie się nie spodziewałam, ze akcja tak się rozrośnie. To był taki totalny zryw serca spod prysznica. Myślałam, że odezwie się do mnie kilkunastu artystów, z którymi się koleguję, znam i po prostu zrobimy fajny koncert dla swoich fanów w duchu tej idei #artysciprzeciwnienawisci. Nie spodziewałam się, że będzie ich aż tylu. W tym momencie jest ponad 100 artystów, którzy wsparli akcję. Wiadomo, że nie wszyscy zagrają, bo to jest niemożliwe ze względów technicznych, a poza tym to musiałby być aż 4-dniowy festiwal. Poza tym data też wykluczy niektórych, bo pewnie nie każdy będzie mógł zagrać.
Chęć wystąpienia zadeklarowały gwiazdy pop oraz te, które grają na przykład niszową elektronikę. Dlaczego tak ważne jest dla ciebie zorganizowanie koncertu, w którym wystąpią artyści o różnych poglądach i grający różną muzykę?
To jest mój obowiązek jako artystki, żeby dawać w tak tragicznych dla Polski chwilach jakieś ukojenie muzyką, łączyć ludzi. Nigdy nie chciałam stać na barykadzie żadnych opcji politycznych. Zawsze dawałam miejsce swoim fanom pod sceną, którzy mają różne poglądy społeczne i polityczne.
Uważam, że to jest to miejsce, gdzie mogą razem pobyć i posłuchać muzyki. Nie muszą drzeć ze sobą kotów. My artyści z hejtem mamy do czynienia, odkąd weszliśmy na scenę i towarzyszy nam niestety od wielu lat.
Wszyscy mówią, że politycy podzielili kraj. Poniekąd to prawda, ale ten hejt zrodził się dużo wcześniej, na portalach, tabloidach szczujących na siebie nawzajem i dającym w necie przestrzeń do eskalacji nienawiści bez powodu. Tak było zanim różne sytuacje zaczęły się komplikować w świecie politycznym.
I już dawno temu wiele osób podkreślało, w tym ja, że to wszystko idzie w bardzo złym kierunku. Szkoda, że musi dojść do tragedii, żeby ludzie chcieli słuchać. W brudnym świecie show-biznesu, gdzie tak naprawdę jest to najmniej etyczne miejsce, niektórzy artyści potrafią schować dumę i urazy do kieszeni, zjednoczyć się, jako ludzie z ludźmi, stanąć na jednej scenie i dać przykład innym. Jakoś tych ludzi ukoić. Na tym koncercie chcę, żeby pod sceną byli zwolennicy wszystkich opcji politycznych.
Mówiłaś na Insta Stories, żeby ci, którym pomysł wspólnego występu się nie podoba, nie przeszkadzali w jego organizacji. Miałaś kogoś konkretnego na myśli?
Dałam sygnał. Robimy ten koncert tylko i wyłącznie z tymi, którzy chcą. Ja nie jestem petentem, który idzie i prosi artystów, mówiąc: "proszę, wystąpcie za darmo”, bo to nie o to chodzi. To jest koncert artystów (w liczbie mnogiej) i to jest jedyny niezależny show, w którym my stworzymy go razem, albo w ogóle.
Wszyscy jesteśmy organizatorem, ja jestem tylko pomysłodawcą. Nie potrzebujemy osób, które przyjdą na gotowe, tylko zależy nam na tym, żebyśmy wspólnie jako artyści z misją stworzyli fajną sztukę. Tylko na takie odzewy czekam i nie skupiam się na nikim innym. I bardzo dobrze, że ci, którzy tego nie czują, nie zgłaszają się, bo nie mieliby motywacji, ale też nie byliby w stanie pomóc przy tym ogromnym projekcie.
Po tragicznych wydarzeniach w Gdańsku poruszany jest temat ochrony na imprezach takich jak WOŚP. Sama bardzo często grasz koncerty. Jak wygląda kwestia ochrony na tego typu wydarzeniach? Możesz czuć się bezpiecznie?
U nas na koncertach jest to wszystko bardzo dobrze zorganizowane, naprawdę nigdy nie mogłam narzekać. Natomiast to, co się stało w Gdańsku, jest czymś strasznym i ja jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałam się. Raz ,żeby nie zatrzymać tej osoby, która wbiega na scenę, dwa – dać jej jeszcze przestrzeń i czas na zranienie kolejnych ludzi.
Czy miałaś kiedyś taką sytuację, że ktoś wtargnął na scenę podczas twojego występu, lub w inny sposób czułaś się zagrożona?
Takich sytuacji było całe mnóstwo. Kiedyś facet z maczetą wbiegł na scenę, ale został powalony momentalnie.Były też maile, że mogę zostać zabita z kuszy. To są minusy naszej pracy na imprezach masowych w świecie show-biznesu, gdzie artyści są obiektem kpin, szyderstwa i nienawiści na portalach plotkarskich i tabloidach.
Sama wielokrotnie spotkałaś się przecież z hejtem.
Przypomnijmy sobie akcję "schowaj Dodę do lodówki". Nikt tego teraz nie pamięta. Ja jako młoda osoba, musiałam się mierzyć ze strasznym hejtem, masowym, na skalę ogólnopolską. I do teraz sobie myślę, że ja nie wiem, jak mi się udało to znieść. Chciałabyś jako nastolatka oglądać swoje zdjęcia w lodówce wszystkich ludzi, którzy uważają, że to zamrozi twoją chęć do życia ?
Czy wprowadzenie do szkół zajęć o mowie nienawiści to dobry pomysł? Czy w ten sposób można zapobiec używaniu nienawiści przez młodzież i uchronić ją przed internetowym hejtem?
Bardzo dobry pomysł! Dzieci powinny od najmłodszych lat uczyć się empatii i szacunku do różnic, które są i będą między ludźmi. Nie muszą się kochać, ale niech się nie nienawidzą. Tym bardziej, że statystki depresji i samobójstw u młodzieży będącej ofiarami hejtu są zatrważające! Najmłodsze pokolenie kiedyś nas zastąpi, w nich cała nadzieja.
25 stycznia ukaże się twoja nowa płyta "Dorota”, dedykowana zmarłej babci Luci, na której znajdziemy największe stare hity. Pokażesz się w innej odsłonie, niż do tej pory?[/b]
No pewnie, taki był cel i zamiar, żeby zrobić płytę z orkiestrą, przy akompaniamencie, gdzie będę zupełnie inaczej śpiewać, niż przez te 20 lat. I udało się, bo to naprawdę jest kawał dobrej roboty wielu muzyków i dyrygenta. Te piosenki pokazują też inny rodzaj mojej wrażliwości. Wybrałam je kluczem moich ulubionych starych piosenek. Jest "Gram o wszystko” Ewy Bem, "Krakowski Spleen” Manaamu, "Ale jestem” Anny Marii Jopek i "Niech żyje bal” Maryli Rodowicz.
Niektórzy twoi fani piszą, że uwielbiają cię za twoją osobowość, poglądy i otwartość, ale muzycznie nie do końca ich przekonujesz. Może trafisz nowym albumem w ich gusta?
Ja złożyłam słowo babci, że nagram tę płytę i ją nagrałam. Jestem osobą bardzo honorową. Nie po to, że liczę na przełom na mojej drodze artystycznej. Przy okazji tego, że złożyłam tę obietnicę, to otworzyła się też przede mną nowa przygoda, bo będziemy grać koncerty w filharmoniach. To jest super, bo jeszcze niedawno nie wyobrażałam sobie, że będę miała taką trasę. Ale czy trafię w gusta innych? Nie wiem, ale czy to ważne? Nie uszczęśliwisz całego świata. Trzeba szanować swoich fanów, tworzyć zgodnie ze swoim sumieniem i na tym się skupiać, bo ludzie są jak chorągiewki, raz się im coś podoba, raz nie.
Na koncercie "Artyści przeciw nienawiści” zaśpiewasz piosenki z nowej płyty?
Jeżeli już to "Znak pokoju”. Mam nadzieję, że będzie dla mnie miejsce, bo jest bardzo dużo artystów, którzy też chcą wystąpić.