Do tej pory nawet nie wszyscy w Wenezueli dobrze go kojarzyli, a poza swoim krajem praktycznie w ogóle nie był znany. 35-letni Juan Guaidó dopiero w styczniu stanął na czele parlamentu, a co za tym idzie - na czele wenezuelskiej opozycji. Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Dziś popiera go Trump, Tusk i wielu innych przywódców. Mają nadzieję, że tylko on w tym kraju może przywrócić demokrację.
Po latach rządów Hugo Chaveza i Nicolasa Maduro, w Wenezueli wreszcie pojawiło się jakieś światełko. A może wielkie światło, skoro niemal natychmiast nowego przywódcę – którego mało kto znał – poparły już USA i 10 innych krajów, a także szef Rady Europejskiej.
Donald Tusk napisał: "Mam nadzieję, że cała Europa zjednoczy się i poprze siły demokratyczne w Wenezueli".
Emocje pojawiły się ogromne, w kraju się gotuje, trwają masowe protesty i zamieszki, a w sieci krążą zestawienia, kto kogo popiera, bo Maduro też ciągle ma liczne grono swoich zwolenników – m.in. Turcję, Boliwię i Kubę – i tak naprawdę w kraju wciąż jest dwóch prezydentów. Kim jest człowiek, który niemal w ciągu jednego dnia podzielił świat?
Z zawodu inżynier Jak pisze "Time", jeszcze trzy tygodnie temu mało kto o nim słyszał. W polskiej Wikipedii informacja o Guaidó zajmuje dosłownie trzy zdania i widać, że wpis powstał dopiero co. Na Facebooku zaczynają się tworzyć profile z jego nazwiskiem i zewsząd padają pytania, kim on jest.
Na Twitterze w zawrotnym tempie rośnie liczba osób obserwujących jego konto. Chwilę temu "Washington Post" pisał o ponad 300 tys. ludzi. Teraz jest ponad 700 tys.
Z zawodu inżynier, w parlamencie od 2010 roku. Ale dopiero 5 stycznia stanął na czele zdominowanego przez opozycję parlamentu, którego Maduro nie uznaje i zakazał jego działalności. I od razu takie trzęsienie ziemi.
Przypomnijmy, w maju ubiegłego roku w Wenezueli odbyły się przedterminowe wybory prezydenckie, które wygrał dotychczasowy prezydent. Opozycja wzywała do ich bojkotu, grzmiała o fałszerstwach.
10 stycznia Maduro został zaprzysiężony, ale 15 stycznia parlament unieważnił jego wybór, nazywając go uzurpatorem. A potem Juan Guaidó wykorzystał zapis w konstytucji, który mówi o tym, że w przypadku braku władzy, przejmuje ją przewodniczący parlamentu. Ponieważ wybory prezydenckie unieważniono, Guaidó okrzyknął się tymczasowym prezydentem.
To on wezwał do protestów
Jest synem pilota i nauczycielki. Ma siedmioro rodzeństwa. Mówi się, że ma charyzmę i zjednoczył opozycję. Jest protegowanym Leopoldo Lópeza, jednego z najbardziej znanych liderów opozycji, który od 2014 roku przebywa w areszcie.
To on wezwał do protestów w środę, które przykuły uwagę świata i były tak ogromne, że przerosły wyobrażenia wielu obserwatorów.
Już w ubiegłym tygodniu Guaidó zapowiedział, że jest gotów stanąć na czele kraju do czasu wyborów. W czasie weekendu został na krótko zatrzymany przez policję, co miało mu tylko przysporzyć zwolenników.
Wenezuelczycy wyszli masowo na ulice, bo mieli już dość. W kraju szaleje hiperinflacja, cały czas napływają doniesienia o brakach żywności i głodzie. Niedawno parlament przygotował też raport, z którego wynika, że w ciagu ostatniego roku inflacja w tym kraju wzrosła o ponad 833 997 procent.
"Wyobraża pan sobie, że nie ma mąki?"
W Wenezueli mieszka sporo Polaków.
W naTemat opisywaliśmy już, jak im się żyje. – Wyobraża pan sobie, że nie ma mąki? Ja sobie nigdy tego nie wyobrażałem. Właśnie tutaj, w Caracas dowiedziałem się jak wygląda świat bez mąki. Nie ma też makaronu, ryżu, mleka, jajek, cukru, kawy, drobiu. Nie ma nawet margaryny – opowiadał nam jeden z Polaków.
To było trzy lata temu. W maju vloger Bartek Czukiewski opowiadał z kolei INNPoland o tym, że Wenezuela to najbardziej zbliżone do anarchii państwo, w jakim dotychczas był. A za pensję minimalną można kupić zaledwie karton jajek.
Rosjanie przestrzegają
Ludzie mają dość, ale eksperci analizują sytuację. Jest dwóch prezydentów, Maduro zerwał stosunki dyplomatyczne z USA. A Rosjanie przestrzegają przed "próbą bezprawnej interwencji w suwerennej Wenezueli".
Na razie trudno przewidzieć, co będzie dalej. "W przeciwieństwie do Maduro, Parlament, w tym Juan Guaidó, mają mandat demokratyczny od obywateli Wenezueli" – skomentował Donald Tusk.