"Żeby rządzić, nie trzeba być geniuszem. Trzeba być uczciwym" - to ostatnie, zaledwie sprzed kilku dni, słowa Jarosława Kaczyńskiego, którymi budował swój wizerunek skromnego ideowca. Mam nadzieję, że się wtedy dobrze bawił. Bo to był ostatni raz, kiedy występował w tej roli.
– Jest oczekiwanie daleko idącej skromności w życiu publicznym – mówił Kaczyński w kwietniu 2018 roku, kiedy jednoosobowo decydował o obniżeniu pensji posłów o 20 proc.
Dziś brzmi to jeszcze bardziej zabawnie, gdy zestawi się z faktem, że właśnie wtedy, według "Gazety Wyborczej", Kaczyński angażował się w sprawę budowy wieżowca przy ulicy Srebrnej 16 w Warszawie.
Wieżowca, na który kontrolowany przez państwo bank Pekao SA miał kontrolowanej przez Kaczyńskiego fundacji udzielić 1,3 mld złotych kredytu. A wszystko to przez spółkę zarejestrowaną dla zmyłki pod innym adresem. Całkiem nieźle, jak na gościa, który ponoć nie ma konta w banku i nie potrafi zrobić zakupów w Biedronce.
Przez lata PiS i sam Kaczyński budowali wizerunek prezesa jako skromnego państwowca, który żywi się tylko myślami o Polsce. Prezes miał nie wiedzieć, jak opłaca się rachunki, nigdy nie pomyślał, żeby zrobić prawo jazdy, chodzi ciągle w tych samych butach, a na siedzibę partii wybrał coś, co wygląda jak popegeerowski pawilon po apokalipsie i nie zamierza się z niego ruszać.
Teraz oczywiście partyjna propaganda będzie pokazywać Jarosława Kaczyńskiego jako zaradnego szefa, który, tak jak "zwykli Polacy", obejrzy każdą złotówkę dwa razy przed wydaniem, dba o powierzony mu majątek, nie wziął dla siebie ani grosza i przy okazji wykiwał frajera z zagranicy.
Tak oto pustelnik płynnie - jak chcą partyjni macherzy - przeistoczy się w umysłach widzów TVP w prezesa-dewelopera. Nawet jeśli operacja zakończy się początkowym powodzeniem i tak wpisana jest w nią ostateczna porażka projektu PiS jako partii "pokory i umiaru". Połączyć pokorę i umiar z dealem na 1,3 mld złotych nawet paskowym z TVP Info się nie uda.
Gdyby chodziło o każdego innego polityka PiS, za kręcony na boku biznes o takiej skali delikwent jeszcze dziś żegnałby się z partią.