Ten finał Super Bowl przejdzie do historii z wielu powodów. Tom Brady znowu to zrobił!
redakcja naTemat
04 lutego 2019, 09:51·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 lutego 2019, 09:51
53. finał legendarnego Super Bowl już za nami. Jedna z największych imprez sportowych świata zakończyła się po czwartej nad ranem polskiego czasu. Ci, którzy oglądali ją na żywo, zobaczyli, jak po raz szósty w historii po tytuł sięgnęli New England Patriots prowadzeni przez weterana Toma Brady'ego. To dla rozgrywającego Patriotów dziewiąty finał i szósty mistrzowski pierścień. Sam mecz był jednak bardzo nietypowy.
Reklama.
Rozgrywany w Atlancie finał NFL był wydarzeniem zaskakującym. Mecz zakończył się najniższym wynikiem w historii całych rozgrywek. Ba, przez trzy kwarty żadna z drużyn nie zdobyła żadnego przyłożenia i przed gwizdkiem na ostatnie 15 minut spotkania na tablicy był wynik... 3:3. Coś takiego nie zdarzyło się nigdy wcześniej.
Każda z drużyn zanotowała po jednym trafieniu z kopnięcia: New England Patriots wyszli na prowadzeni w drugiej kwarcie, Los Angeles Rams wyrównali w trzeciej. Dla fanów futbolu amerykańskiego nie była to dobra wiadomość, bo pierwsza połowa była najzwyczajniej nudna. Świetny popis dawała defensywa zarówno jednej, jak i drugiej strony i to do niej należał ten mecz.
Po muzycznym show w przerwie meczu, które w tym roku należało do Adama Levine'a z Maroon 5, zawodnicy wcale nie dostarczyli więcej wrażeń w ofensywie. Obserwowaliśmy walkę o każdy jard, masę powaleń, niecelnych podań czy przejęć w kluczowych momentach gry.
I gdy już wszystko wskazywało, że regulaminowy czas gry może zakończyć się szokującym remisem 3:3, świetnym zagraniem w czwartej kwarcie popisał się duet Patriotów: Brady-Gronkowski. Rozgrywający rzucił dalekie podanie, "Gronk" jakimś cudem wepchał się miedzy dwójkę obrońców i złapał piłkę tuż przed linią przyłożenia.
Następna akcja to już formalność, już w pierwszym podejściu przebili się przez obronę i zanotowali pierwsze przyłożenie w meczu. Dołożyli jeden punkt z bonusowego kopnięcia i mieliśmy 10:3.
I choć do końca meczu pozostały wtedy minuty, wcale nie znaczyło to, że wynik jest pewny. Piłka była w posiadaniu Los Angeles Rams, którzy konsekwentnie zbliżali się do przyłożenia. I wtedy jedno z długich, nie do końca celnych podań, zamiast u biegacza Ramsów wylądowało idealnie w rękach defensora Patriotów.
Wtedy było już wiadomo, że jest po meczu. Dzięki temu piłkę przejęli przyszli mistrzowie, chwilę później dorzucili jeszcze 3 punkty z kopnięcia i mieliśmy 13:3. Takim wynikiem zakończył się 53. finał Super Bowl, stając się tym samym najmniej punktowanym finałem w historii rozgrywek.
Przy takim wyniku trudno, żeby nagroda dla najbardziej wartościowego gracza finału (MVP) trafiła do rozgrywającego. Tytuł zgarnął solidny Julian Edelman, który wyróżniał się na boisku przez większość spotkania.
41-letni Tom Brady raczej nie narzeka. Do swojej imponującej kolekcji dorzucił szósty mistrzowski pierścień. Jego drużyna z sześcioma tytułami na koncie zrównała się z Pittsburgh Steelers w liczbie najbardziej utytułowanego zespołu ligi NFL.
Sam finał miał także ciekawy wymiar, jeśli spojrzymy na trenerów. 66-letni Bill Belichick, który prowadzi New England Patriots stał się najstarszym szkoleniowcem, który sięgnął po mistrzowski tytuł. Z drugiej strony mieliśmy Sean McVay'a, który ma zaledwie 33 lata i jest najmłodszym trenerem w lidze.