
O 27-letnim biznesmenie z Bombaju napisały media na całym świecie. Raphael Samuel ma pretensje do rodziców, bo przyszedł na świat. Dlatego chce im wytoczyć proces. I choć każdy sąd go wyśmieje, to mężczyzna reprezentuje pogląd, który ma wiele osób, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że ma on konkretną nazwę. Mowa o antynatalizmie.
Filozofia Raphaela jest bardzo pokrętna i zakrawa o autoparodię. Podkreśla, że "nikt nie może zadecydować o tym, czy chce się urodzić". A skoro nie pytano nas o zgodę, to powinniśmy mieć wypłacane... odszkodowanie za to, że żyjemy. Na Facebooku założył fanpage, na którym dzieli się swoimi przemyśleniami.
Chciałbym się nie urodzić. Ale to nie jest tak, że jestem nieszczęśliwy. Moje życie jest dobre, ale wolałbym tu nie być. To tak, jakby wiedzieć o istnieniu miłego miejsca, ale równocześnie nie chcieć tam przebywać.
Można sądzić, że 27-latek ma nie po kolei w głowie, ale tak naprawdę... nie odkrył Ameryki. Antynatalizm to kontrowersyjny pogląd stary jak świat i sprowadza się do tego, że ludzie nie powinni się rozmnażać. Według niektórych myślicieli - człowiek jest złą istotą, dlatego prokreacja to zbrodnia.
Niemoralność prokreacji wychwalanej jako świadoma polega na tym, że zbrodnia zrobienia człowieka, wydania na świat jeszcze jednego zła i jeszcze jednego cierpienia, nie dokonuje się nieświadomie, w dramatyczniej ekstazie i w mroku kopulacji, ale z zimną premedytacją, przez usunięcie na ten czas zwykłych zabezpieczeń i powtarzanie aktu, póki nie osiągnie się celu.
Biorąc pod uwagę nieprzewidywalność ludzkiego życia, każde dziecko, może ostatecznie dojść do wniosku, że lepiej byłoby dla niego nigdy się nie urodzić. Prawdopodobieństwo wystąpienia takiego rezultatu nie ma znaczenia. Wystarczy, że ta możliwość jest realna, a jest ona realna zawsze.
Czy bycie takim "zdrajcą ludzkości" jest podejściem słusznym? Filozofka z Uniwersytetu Łódzkiego tłumaczy, że świat bez człowieka byłby pozbawiony sensu.
istnienia istoty, która rozumie, czym te wartości są. Jedyną istotą, która jest w stanie to pojąć na Ziemi jest, z dozą dużego prawdopodobieństwa, człowiek. Z drugiej strony, na początku XX wieku brytyjski filozof George Edward Moore mówił, że świat byłby piękny i bez człowieka. Niezależnie od tego, czy znajdzie się istota zdolna do podziwiania go – mówi naTemat dr Katarzyna de Lazari-Radek z Instytutu Filozofii UŁ.
Co jest wspaniałego w życiu? To, że możemy je przeżyć świadomie, doznawać przyjemności, szukać szczęścia, kochać. Żadne dane empiryczne nie potwierdzają tezy, że ludzie doznają więcej cierpienia, niż przyjemności. Znakomita większość z nas jest zadowolona z tego, że żyje i bardzo chce to życie przedłużyć. Być może nasze pozytywne odbieranie rzeczywistości jest "zagwarantowane" nam przez naturę. Niezależnie od źródeł, wolę życia mamy ogromną.
Za każdym razem, gdy w sieci pojawia się artykuł o zmianach klimatycznych, kolejnym wymierającym gatunku lub maltretowaniu zwierząt, internauci kwitują to tym, że ludzkość powinna zostać zgładzona. Newsy o rzekomym końcu świata są zwykle komentowane: "Nareszcie!". Nie wszyscy mają samobójcze myśli, ale wynika to raczej z ich troski o los wszechświata.
Nie ma także wątpliwości, że powinniśmy ograniczyć populację naszego gatunku na Ziemi. Ale powinniśmy zrobić to właśnie dlatego, by ludzkość mogła w dobrych warunkach kontynuować swoją egzystencję przez tysiące lat. Apelowanie o zagładę ludzkości jest moim zdaniem nie do obrony. Świat nie byłby lepszy bez nas, tak samo, jak nie był lepszy, gdy żyły dinozaury.
