Od początku konferencja bliskowschodnia nie wywołała entuzjazmu wśród państw europejskich. Teraz okazuje się, że przedstawicielem Komisji Europejskiej na środowym spotkaniu będzie "wyższy urzędnik" jednej z komórek KE. To wyraźny sygnał wysłany Polsce.
Może to być np. zastępca sekretarz generalnej Helgi Schmid, albo dyrektor departamentu bliskowschodniego. Przedstawiciele unijnego organu dają do zrozumienia, że dla KE ta konferencja jest problematyczna. Część dyplomatów unijnych ma pretensje, że Polska, organizując konferencję z USA, złamała solidarność unijną i nie uprzedziła swoich partnerów o swoich zamiarach.
Stany Zjednoczone reprezentować będzie wiceprezydent Mike Pence, który spotkać się również z Andrzejem Dudą. Konferencja będzie trwała dwa dni (13 i 14 lutego). Ze względów bezpieczeństwa, sparaliżowana będzie część stolicy.