Jarosław Kaczyński powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że nie było żadnej umowy z Austriakiem Geraldem Birgfellnerem, choć wielokrotnie go o nią proszono. Prezes PiS stwierdził za to, że biznesmen domagał się, by Srebrna pożyczyła kilka milionów złotych firmie Nuneaton.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Kaczyński powiedział PAP, że był przekonany, iż z Birgfellnerem jest wynegocjowany kredyt na inwestycję, ale potem dowiedział się, że chodzi o 4,5 mln euro, ale jedynie na prace wstępne. Ponadto kredyt miał być zabezpieczony inaczej niż chciały władze Srebrnej.
– Zakładaliśmy, że można zabezpieczać kredyt wyłącznie działką Srebrnej. Tymczasem przygotowana została propozycja zabezpieczenia i na działce i na rachunkach i na wierzytelnościach spółki – tłumaczył Jarosław Kaczyński. Jak dodał, władze Srebrnej nie widziały do tego żadnych podstaw.
– Prośbę o pożyczkę tych milionów złotych, żeby ten pan mógł dalej funkcjonować, zrozumiałem jako pożyczkę na życie jego i jego żony. Spółka nie była tym zainteresowana –relacjonował prezes PiS.
– Kiedy okazało się, że nie dojdzie do pożyczki, wtedy, po pewnej przerwie, wybuchła afera. Nikt nie został tutaj oszukany, a jeżeli kogokolwiek próbowano oszukać, ewentualnym oszukiwanym nie był ten pan (Birgfellner – red.) – wyjaśniał Jarosław Kaczyński w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Kolejnym dowodem może być faktura, jaką spółka Nuneaton powołana do budowy dwóch wież wystawiła Srebrnej. "GW" opublikowała jej skan w poprzedniej części cyklu.