– Sąd przez sześć lat nie oddawał mi należnych pieniędzy, skazał mnie za czyny, które w dniu popełnienia nie były przestępstwem, a teraz mści się za to, że skarżyłem się na prokuratorów – mówi naTemat Zbigniew Kękuś, który od dwóch tygodni głoduje przed krakowskim sądem.
Zbigniew Kękuś, były nauczyciel akademicki, od dwóch tygodni prowadzi głodówkę przed krakowskim sądem. Śpi na ulicy i pije jedynie wodę, a wszystko po to, by wymóc na sędziach rozpatrzenie pism, które codziennie do nich wysyła.
– Żądam, aby sąd oddał mi odsetki od pieniędzy, które latami przetrzymywał i odwołał egzekucję komorniczą mojego mieszkania – mówi w rozmowie z naTemat.
Ciężki rozwód
Historia Zbigniewa Kękusia rozpoczyna się w 1997 roku, kiedy ten złożył pozew o rozwód. Pozornie prosta sprawa zmieniła się w ciągnący latami koszmar.
Niedługo po złożeniu pozwu okazało się, że jeden z jego synów jest chory na skoliozę, a lekarz prowadzący jego przypadek nakazał jak najszybsze rozpoczęcie rehabilitacji. Kękuś twierdzi, że taką rehabilitację załatwił i wystąpił do sądu o ustanowienie możliwości odwożenia syna na terapię. Chodziło o 45 min raz w tygodniu. Sędziowie rozpatrywali sprawę przez 10 miesięcy i ostatecznie oddalili jego wniosek. Były nauczyciel akademicki złożył więc apelację, płacąc 7,7 tys. zł na pokrycie kosztów sądowych. Ponieważ proces wygrał, sąd powinien mu tę kwotę zwrócić. Tak się jednak nie stało, aż do 2009 roku.
– Poinformowałem sąd, że złożę w tej sprawie zawiadomienie. Pieniądze natychmiast mi wpłacono – powiedział.
Nie wypłacono mu natomiast odsetek, które – korzystając z kalkulatorów dostępnych w internecie – Kękuś obliczył na około 5 tys. zł.
18 zarzutów
Ale to nie koniec przejść byłego nauczyciela akademickiego z sądami. Kękuś, jak powiedział w rozmowie z nami, złożył na działanie krakowskiego sądu skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich. Zarzucił krakowskim sędziom znęcanie się nad jego synem. Prof. Andrzej Zoll jednak nie przychylił się do próśb, które on złożył.
– Rekomendował mi, bym ze swoim dzieckiem utrzymywał kontakty pośrednie, czyli telefoniczne – powiedział nam i dodał, że pełnomocniczką jego żony była małżonka RPO, Wiesława Zoll.
Zbigniew Kękuś skontaktował się też ze Stowarzyszeniem Praw Ojca, które zaczęło upubliczniać materiały dotyczące sprawy (pisma kierowane przez Kękusia do członków wymiaru sprawiedliwości) w internecie. Wtedy krakowski sąd postawił mu 18 zarzutów, między innymi: znieważenie i zniesławienie 15 sędziów, prof. Andrzeja Zolla i jego małżonki.
– Zostałem oskarżony za czyny, których nie popełniłem (pisma umieszczali członkowie stowarzyszenia), a dodatkowo takie, które w dniu ich popełnienia już nie były przestępstwem. Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak, że niedopuszczalne jest karanie za obrazę funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem przez niego funkcji – mówi.
To norma?
Jak przekonuje Kękuś, sąd złapał go dodatkowo w pułapkę kosztów sądowych. – Zostałem skazany, a sędzia nakazała mi zapłatę wpisu ostatecznego 10 tys. zł i jego uzupełnienie w wysokości 8,5 tys. zł. 10 tys. zł musiałem zapłacić, żeby mieć możliwość złożenia apelacji. Drugiej kwoty nie wpłaciłem – przyznaje.
W sprawie interweniował zmarły w katastrofie smoleńskiej poseł Zbigniew Wasserman. Zaangażowani byli też dwaj kolejni prokuratorzy generalni.
– Moja apelacja została uznana, więc sąd powinien mi oddać 10 tys. zł. Nie zrobił tego jednak. Dodatkowo teraz nasłał na mnie komornika, który chce zlicytować moje mieszkanie na poczet tych niezapłaconych 8,5 tys. zł – skarży się Kękuś. – Sądy zniszczyły moją karierę, doprowadziły do bankructwa, a teraz chcą jeszcze odebrać mieszkanie, w którym żyją moi synowie – mówi.
Jego protest popiera fundacja Lex Nostra. Jej prezes Maciej Lisowski przyznaje, że podobnych przypadków są bowiem w Polsce setki.
– Pan Zbigniew jest zdesperowany. Nic dziwnego, bo to, co wobec niego zastosowały sądy, jest po prostu represjonowaniem obywatela. Sądy zasądzają tysiące złotych kosztów sądowych, chcąc ukarać osoby za to, że skarżą się na postępowanie sędziów i prokuratorów – mówi.
Do protestu Zbigniewa Kękusia przystępują też mieszkańcy Krakowa. Już teraz głodówkę z nim rozpoczęła pięćdziesięciokilkuletnia kobieta, która też twierdzi, że została przez sąd pokrzywdzona.