Wczoraj w nocy na powierzchni Marsa wylądowała sonda Curiosity. To najnowocześniejszy i najbardziej zaawansowany pojazd w historii podboju kosmosu. Ważąca ponad 900 kilogramów maszyna dotknęła powierzchni Czerwonej Planety, korzystając ze skomplikowanego systemu żyroskopów i stabilizatorów. Nie jest jednak pierwszą sondą, która tam dotarła.
Dzisiaj możemy obejrzeć pierwsze zdjęcia oraz film z powierzchni okrytej tajemnicą planety Mars. Łazik Curiosity nie odkrył w prawdzie inteligentnych zielonych istot dwunożnych, czego niektórzy oczekiwali, ale powierzchnię pustynnej, sąsiedniej planety możemy już dzisiaj oglądać w całej okazałości.
Jak mówi nam Piotr Szymkarczyk z Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów, Curiosity to najnowocześniejszy pojazd, jaki trafił na powierzchnię jakiegokolwiek ciała niebieskiego poza Ziemią. – Spośród wszystkich misji marsjańskich tylko 40 procent powiodło się. W tym przypadku jednak łazik znalazł się na powierzchni w wyniku procedury o skomplikowaniu do teraz niespotykanym, także niebezpieczeństwo niepowodzenia było znacznie wyższe. Dotychczas używano spadochronów wytracających prędkość. Tutaj, ze względu na wagę, spadochron nie sprawdziłby się. Dlatego stworzono zaawansowany system wytracania prędkości. W samym procesie udział brały również dwa orbitery towarzyszące opadaniu. Jeden wspomagał system w trakcie opadania. Drugi nagrywał wszystko na kamery – tłumaczy wyjątkowość całego procesu.
Tak wyglądało lądowanie sondy Curiosity
Skomplikowana konstrukcja, po części stworzona przez Polaków
– Skąd tak duża waga? Na pokładzie znalazło się wiele urządzeń, których w kosmosie dotychczas nie było. To prawdziwe laboratorium na kołach. Od narzędzi badających skład chemiczny gleby i atmosfery, przez prześwietlające lasery, po kamery śledzące drogę i nagrywające obraz na powierzchni planety. No i najważniejsze – urządzenia poszukujące życia. Na nie liczymy najbardziej. Nie znajdą raczej zaawansowanych form życia, ale może organizmy jednokomórkowe uda się odnaleźć – wyjaśnia Szymkarczyk.
Żeby zrozumieć jak wyjątkowy jest to projekt, warto wspomnieć, że pracowały nad nim tysiące ludzi przez dobrych kilka lat. – Jest to wysiłek głównie amerykański, ale brali w nim udział naukowcy i konstruktorzy z całego świata. Na Curiosity znajdziemy technologie między innymi z Polski. Są to detektory podczerwieni od poznańskiej firmy Vigo – mówi.
Konstrukcje poprzedzające Curiosity
Pierwszymi pojazdami, które znalazły się na powierzchni sąsiadującego z Ziemią ciała niebieskiego, były Łunochod 1 i Łunochod 2, które eksplorowały księżyc na początku lat '70. Oba sterowane były przez ludzi z bazy znajdującej się na terenie Związku Radzieckiego. Prąd czerpały z energii słonecznej oraz energii radioizotopowej, pomocnej w trakcie księżycowych nocy.
Warto wspomnieć też o jedynym pojeździe załogowym, który wykorzystywany był w trakcie misji na Księżycu. Lunar Roving Vehicle używany był w trakcie misji Apollo 15, 16 i 17. Pojazd osiągał prędkość 13 kilometrów na godzinę.
Na Marsa jako pierwsi dotarli Rosjanie. W 1971 roku na jego powierzchni znalazł się PrOP-M (ros. Instrument Oceny Drożności – Mars). Urządzenie było niewielkich rozmiarów – 4,5 kilograma. W kilka sekund po wylądowaniu kontakt z nim został jednak zerwany.
Pierwsza udana misja na Marsie to samobieżny łazik Sojuner, który na Czerwonej Planecie wylądował w 1997 roku. Pojazd zasilany energią słoneczną na Marcie zrobił 550 zdjęć oraz przeprowadził analizę chemiczną skał. Ten był nadal małym pojazdem ważącym jedynie 10,5 kilograma.
W 2004 roku na Marsie wylądowały dwa łaziki – Spirit i Opportunity, będące częścią programu Exploration Rover. To pierwsze duże pojazdy, ważące 185 kilogramów każdy. Na Marsie miały pierwotnie działać przez 90 dni. To one odkryły obecność wyschłych zbiorników wodnych na planecie oraz rzadkie chmury typu cirrus. Do dzisiaj utrzymywany jest kontakt z łazikiem Opportunity.
Ostatnim pojazdem wysłanym na obce ciało niebieskie jest właśnie Curiosity, który ze względu na swoją wyjątkową budowę i skomplikowaną aparaturę badawczą ma szansę dokładniej zbadać powierzchnię sąsiadującego z Ziemią Marsa. Nam pozostaje czekać na kolejne zdjęcia z pokładu pojazdu, takie jak te: