"Jest paradoksem, że ikoną prawicy został były mason i socjalista, premier mający w swoim rządzie agentów. To bardzo ekumeniczne” - napisał niedawno na Twitterze dr Marek Migalski, politolog i były europoseł PiS. Skomentował w ten sposób budowanie przez prawicę fałszywej legendy Jana Olszewskiego. Obserwujemy to szczególnie od śmierci byłego premiera i odbywa się to z krzywdą dla pamięci o nim i jego państwowym dorobku.
Postać Olszewskiego jako przyzwoitego, skromnego człowieka, uczestnika Powstania Warszawskiego, patrioty, działacza "Solidarności” i zasłużonego dla opozycji demokratycznej adwokata, ale po 1989 roku miernego polityka, urasta w tej fałszywej legendzie do roli bohatera narodowego i spiritus movens polskich losów.
Ale przede wszystkim jest wykorzystywana do celów politycznych.
Fałszywa legenda
Według Antoniego Macierewicza, byłego szefa MON, bez Olszewskiego Polska nie wstąpiłaby do NATO, nie byłoby programu 500 plus, Wojsk Obrony Terytorialnej, likwidacji bezrobocia, wzrostu gospodarczego i wielu innych rzeczy.
Oto 5 mitów jakie po śmierci Jana Olszewskiego odgrzewa albo buduje PiS, dla swoich celów politycznych.
1. Mit "nocnej zmiany”
O śmierci Jana Olszewskiego poinformował za pośrednictwem Twittera szef TVP Jacek Kurski, współautor (razem z Piotrem Semką) głośnego filmu paradokumentalnego "Nocna zmiana”, który jest "świętym gralem” elektoratu PiS. Napisał, że Olszewski był premierem pierwszego polskiego rządu pochodzącego z wolnych wyborów. Warto przypomnieć, że rząd Olszewskiego sprawował władzę w 1992 roku tylko 6 miesięcy.
Upadł, gdy Unia Demokratyczna odmówiła zgody na jego politykę, ale lustracja - jak przypomniał choćby ostatnio Waldemar Kuczyński - miała tutaj znaczenie marginalne. Przede wszystkim rząd Olszewskiego posiadał bardzo wątłą większość. Był to rząd skłócony, skonfliktowany z prezydentem Wałęsą i parlamentem. "Rząd upadł przez ambicje jednego z koalicjantów (PSL), który dostrzegł lepsze możliwości ich realizowania po odwołaniu rządu” – napisał Kuczyński. Sam Olszewski tłumaczył, że powodem upadku rządu nie była lustracja, ale wielkie pieniądze i "podział majątku, który pozostał po PRL”.
2. Mit "zastępcy Kaczyńskiego"
Za powstaniem rzadu Olszewskiego stał nie on sam, ale Jarosław Kaczyński. To on zebrał dla niego większościową koalicję parlamentarną. Jak tylko Olszewski został desygnowany na premiera, przestał słuchać Kaczyńskiego i popadł z nim w konflikt. Warto zwrócić uwagę, że od upadku tego rządu były premier został zmarginalizowany w środowisku politycznym Kaczyńskich. Nigdy nie było dla niego miejsca na listach Prawa i Sprawiedliwości.
Oto co m.in. mówił Jarosław Kaczyński o Olszewskim w wywiadzie dla Teresy Torańskiej w 1994 roku”: "Z perspektywy czasu sądzę, że on cały czas zachowywał się tak, żeby mnie zdenerwować. Myślę, że on robił wszystko, żeby mnie rozgniewać i popełnił – według mnie – fundamentalny błąd. Bowiem w sytuacji, która się wytworzyła, że nie mógł utrzymać całej władzy, że w gruncie rzeczy szeregu resortów w ogóle nie kontrolował, nie kontrolował MSZ-u, nie kontrolował telewizji, nie kontrolował ministerstwa finansów w istocie, on powinien był jak najszybciej dokonać głębokiego manewru w kierunku Unii Demokratycznej, co mu wielokrotnie radziłem”.
3. Mit polityka-wizjonera
Po upadku rządu w 1992 r. Jan Olszewski wystąpił z Porozumienia Centrum, czyli pierwszej partii braci Kaczyńskich i od tego czasu funkcjonował na marginesie polskiej polityki. Utworzył Ruch dla Rzeczypospolitej, który w koalicji z małymi partiami Macierewicza i Kornela Morawieckiego wziął udział w wyborach parlamentarnych 1993 r. Jego ugrupowanie uzyskało wówczas jedynie 2,7 proc. głosów. W 1997 r. został wybrany do Sejmu z listy Ruchu Odbudowy Polski, a następnie w 2001 z narodowo-katolickiej Ligi Polskich Rodzin, ale próby jego startu w wyborach prezydenckich zakończyły się niepowodzeniem. Nie dostał się nawet (w 2005 i 2007 r.) do Senatu. Nigdy nikt nie proponował mu już stanowisk ministerialnych.
Od 2005 r. doradzał prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. W 2006 r. działał w komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych Antoniego Macierewicza, a przejściowo sprawował nawet stanowisko jej przewodniczącego. W wyborach parlamentarnych w 2007 miał kandydować do Senatu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, jednak za jego kandydaturą nie zebrano wymaganej liczby podpisów. 20 stycznia 2011 zrezygnował z funkcji przewodniczącego Ruchu Odbudowy Polski (który 23 czerwca 2012 uległ samorozwiązaniu).
4. Mit "przemysłu pogardy” wobec Olszewskiego
Zaraz po śmierci Jana Olszewskiego sympatycy PiS zaczęli przekonywać, że za życia były premier był zaszczuwany, lekceważony, wyśmiewany, marginalizowany albo co najmniej przemilczany. Podobnie jak jego działalność publiczna w III RP. Że media i elity III RP uruchomiły wobec niego tzw. przemysł pogardy niczym wobec Lecha Kaczyńskiego. Tymczasem Olszewski udzielał wywiadów w mediach, zabierał publicznie głos w ważnych sprawach, choć nie był słuchany nawet w samym PiS.
A przykłady na rzekomy "przemysł” pogardy wobec Olszewskiego, które pojawiły się w sieci, uderzają tak naprawdę w środowisko PiS. Wynika z nich bowiem, że to ludzie z kręgu PiS tacy jak Marcin Wolski, autor szopek noworocznych, czy Marek Król, były naczelny "Wprost” najbardziej zapiekle atakowali byłego premiera. Pod koniec życia sam Olszewski występował raczej w roli sumienia prawicy krytykując sztandarowe dla PiS reformy jak zmiany w wymiarze sprawiedliwości czy nowelizację ustawy o IPN. Różnił się z PiS w wielu innych zasadniczych kwestiach.
5. Mit państwowca, który umarł w nędzy
Marcin Kędryna, doradca prezydenta Dudy napisał na Twitterze, że Jan Olszewski miał tysiąc złotych emerytury. Faktem jest, że Olszewski dostawał 1088 zł emerytury, ale 30 lat temu. Gdy pierwszy raz dostał świadczenie, minimalna pensja krajowa wynosiła w Polsce 295 złotych.
Na przestrzeni lat oczywiście sytuacja się zmieniała. Pensje rosły, renty i emerytury były waloryzowane. W 2016 roku były premier pobierał około 5 tysięcy złotych emerytury. Dodatkowe pieniądze przyznała mu w formie reny specjalnej premier Beata Szydło, pod koniec życia Jan Olszewski co miesiąc inkasował 8 tys. zł. Ta kwota już zrobi wrażenie na większości emerytów. Tym bardziej, że żona byłego premiera nie mogła już liczyć na specjalne względy i jej emerytura wynosiła wówczas zaledwie 1300 zł.