Zawrzało po ujawnieniu list PiS do Parlamentu Europejskiego z najważniejszymi politykami partii. Liderom partii zarzucano, że kandydują "na Biedronia" albo już zaplanowali ucieczkę z tonącego okrętu. Jednym z najgłośniejszych nazwisk na listach jest Joachim Brudziński, przez wielu uznawany za następcę Jarosława Kaczyńskiego. W nocy postanowił skomentować swój start.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Wiceprezes PiS w pierwszym tweecie wyśmiał spekulacje, jakoby tchórzliwie opuszczał tonący okręt PiS. "Dziś w nocy po przylocie do Stambułu miałem niezły ubaw przeglądając Twittera. Czytam, że (dla kolegi) zamierzam kandydować do PE, ale nie podejmę mandatu, inni z kolei piszą, że tchórzliwie opuszczam rząd i premiera (lidera sondaży) gdyż, uwaga... Ten okręt tonie" – napisał na Twitterze.
O deklarację na temat startu w wyborach poprosił Brudzińskiego redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis. "Joachim Brudziński to poważny polityk. Mam nadzieję, że nie bawi się w niepoważne gierki pt. 'będę na liście do europarlamentu, ale nie po to żeby w nim zasiadać'. Proszę Joachima Brudzińskiego o deklarację w tej sprawie" – apelował Lis.
Podobne pytanie wystosowała Dominika Wielowieyska. "A czy może Pan, Panie Ministrze, zapewnić tu i teraz, że nie zrezygnuje Pan z mandatu europejskiego i dotrwa do końca kadencji PE? Taka deklaracja jest bardzo ważna. Czekamy. Prosta deklaracja: 'Będę w PE pełną kadencję jako europoseł'" – napisała.
Brudziński potwierdził, że jeśli zdobędzie mandat europarlamentarzysty, to zamierza w PE pracować dla Polski.
"Jeżeli wyborcy mi zaufają i zdobędę mandat, wtedy odpowiem na to pytanie i będzie to odpowiedź twierdząca. Tak, zamierzam ciężko i odpowiedzialnie pracować dla Polski i UE w PE. W takiej właśnie kolejności, dla mnie i mojej partii zawsze na pierwszym miejscu jest Polska" – odpowiedział minister spraw wewnętrznych.
W poniedziałek pojawiły się listy z kandydatami Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego. To, co mogło zaskakiwać, to czołowe nazwiska polityków partii. Bo o ile plotki o starcie Beaty Szydło do Europarlamentu pojawiały się już znacznie wcześniej, o tyle kandydatura Brudzińskiego, wiceszefa PiS i przez wielu uważanego za następcę Jarosława Kaczyńskiego, wywołała polityczne zamieszanie.
Jedynkami i dwójkami PiS do Parlamentu Europejskiego zostali najbardziej rozpoznawalni politycy partii. Poza Szydło i Brudzińskim chodzi na przykład o Adama Bielana, Beatę Mazurek czy Witolda Waszczykowskiego i wielu innych.