Wygląda na to, że po huraganie "dobrej zmiany", jaki przeszedł w Muzeum II Wojny Światowej, zostały głównie duże koszty finansowe. Polityczna ingerencja w kształt ekspozycji kosztowała 600 tys. zł. A to dopiero początek kosztów.
Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", "uzupełnienia, poprawki i naprawy" w wystawie głównej Muzeum II Wojny Światowej kosztowały łącznie 581 665 zł. Zostały one wprowadzone przez Karola Nawrockiego, którego na stanowisko dyrektora placówki powołał wiceminister Jarosław Sellin.
Zmiany zostały wprowadzone po tym, jak wystawa nie spodobała się politykom PiS i związanymi z prawicą publicystami. Problem jednak w tym, że zaprowadzone zmiany nie były konsultowane z twórcami ekspozycji. Z tego powodu, odwołany dyrektor muzeum prof. Paweł Machcewicz, dr hab. Piotr Majewski, dr Janusz Marszalec i prof. Rafał Wnuk złożyli pozew i walczą o prawa autorskie do swojej wystawy.
To jednak zupełnie nie przeszkadza dyrektorowi Nawrockiemu zapowiadać kolejnych zmian. – Jak wielokrotnie podkreślał dyrektor Karol Nawrocki, wystawa muzealna musi być tworem żywym i podlegającym ewolucji w czasie – tak brzmi oficjalna odpowiedź biura prasowego placówki.
To jednak nie wszystkie koszty związane ze zmianami w gdańskim muzeum. Jak wynika z odpowiedzi na interpelację posłanki PO Izabeli Leszczyny, muzeum zapłaciło 25 tys. zł za sponsorowany wywiad z dyrektorem, który ukazał się w tygodniku "Sieci".
Nad placówką wiszą jeszcze koszty odszkodowań, jakie musi wypłacić swoim byłym pracownikom za niesłuszne zwolnienia.