Chleba, igrzysk i... naparzanki celebrytów. W czasie zbliżającej się gali Fame MMA może dojść do implozji wszechświata. W klatce zmierzą się popularni wśród dzieciaków youtuberzy, ale to nie na ich walkę czekają internauci. Organizator wyjaśnia naTemat przyczyny burzy w sieci.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
To jedna z wielu walk, które rozegrają się z końcem marca w... łódzkiej Atlas Arenie. Rozmawiam z organizatorem kontrowersyjnej imprezy, Michałem "Boxdelem" Baronem.
Popularność i skala gal Fame MMA rośnie w postępie geometrycznym. Trzecia edycja jest organizowana w jednej z największych hal sportowych w Polsce, a media społecznościowe i portale plotkarskie żyją tym tematem. Spodziewałeś się tego?
Walki celebrytów zawsze przyciągają uwagę. Zwłaszcza starcia osób z innych dyscyplin niż MMA, czego doskonałym przykładem był pojedynek rapera Popka i aktora Tomasza "Stracha" Oświęcińskiego.
Szczerze powiedziawszy, zdawałem sobie sprawę, że to będzie popularne, ale nie wiedziałem, że aż tak bardzo. Transmisję na żywo z naszej konferencji oglądało 201 500 osób. Praktycznie zdublowaliśmy nasz poprzedni rekord.
Skąd w ludziach potrzeba oglądania takich rzeczy? Formuła Freak Fight kojarzy mi się z wrestlingiem, który jest bardzo specyficzny, a który do Polski nigdy na dobrą sprawę nie dotarł. Miał jednak wielu widzów, a Hulk Hogan to żywa legenda.
Myślę, że ludzie potrzebują od czasu do czasu doświadczyć pewnej formy rozrywki. Dlaczego akurat walki celebrytów? Wielu fanów, którzy znają ich z innych branż, chce zobaczyć na żywo jak jego idol poradzi sobie w starciu fizycznym z przeciwnikiem.
To nie jest łatwe do zdefiniowania, ale ogólnie sporty walki to widowiskowy i ciężki sport. Nie ma co się silić na fachowe, psychologiczne definicje. Niektórzy ludzie po prostu czekają na moment, w którym sławni ludzie zmierzą się na ringu.
Akurat w przypadku poprzednich imprez Fame MMA zawodnicy mieli faktycznie swoich prawdziwych fanów, którzy np. oglądają ich kanał na YouTube. W przypadku trzeciej edycji wiele osób czeka na starcie Moniki Godlewskiej i Marty Linkiewicz. Internauci kibicują jednej celebrytce, której nie lubią, by spuściła manto drugiej, którą szczerze gardzą.
Monika Godlewska jest osobą bardzo kontrowersyjną i jest tego świadoma. Nagrywała piosenki, w których dotykała tematy religijne czy hymn Polski, więc wiadomo, że wielu ludziom zaszła za skórę. Ten czynnik wpływa na to, że wiele osób kibicuje Marcie, bo chcą zobaczyć jak Monika dostaje za przeszłość.
Komentarze po konferencji jednak pokazały, że Monika też ma zwolenników. Baza fanów Marty jest jednak bardziej lojalna, zaangażowana. Przekonamy się, co z tego wyniknie.
A ty komu kibicujesz?
Jestem kompletnie neutralny i nawet nie typuje walk, bo wyniki potrafią zaskoczyć. Monika trenuje i jest rozciągnięta, ale warunki fizyczne Marty dają jej przewagę.
Neutralność można było zauważyć na konferencji. Udało ci się zachować kamienną twarz, kiedy obie kobiety niemal się pobiły nad tobą. Nie było to ustawione?
Miałem kamienną twarz do czasu, aż dostałem szklanką w głowę. Na następnej konferencje będą tylko plastikowe butelki (śmiech).
Sama konferencja, jak i pytania, były spontaniczne. Sam nie znałem nawet pytań, by odpowiedzi były naturalne. Dzięki temu wywołuje się jakąś presję na zawodnikach, która może spowodować "dym”. Z drugiej strony Dawid Malczyński wykazał się stoickim spokojem.
Jednak to na kontrowersji buduje się popularność. Po konferencji Marta Linkiewicz zyskała w dzień ponad 40 tysięcy obserwujących na Instagramie, a jej ostatnie zdjęcie ma ćwierć miliona polubień. Jak na Polskę , to naprawdę niezły wynik.
W oczy rzuciła mi się też inna, ciekawie zapowiadająca się walka. Bonus BGC kontra TAXI Złotówa.
Bonus to bohater, na którego nie zasługujemy. Kocham gościa. Nie da się go opisać, jego trzeba zobaczyć. Jest śmieszny, zdystansowany, kiedyś mocno hejtowany za wywiady z Pakolem. Teraz dużo zyskał PR-owo, to już niemal weteran klatki. TAXI Złotowie też należy się mega szacunek. To debiutant, zszedł 32 kilo z wagi, nagrywa filmy, trenuje MMA z zawodowcami. Będzie się działo.
Na Fame MMA nie będą tylko walki freaków, ale i bardziej profesjonalne. Staracie się chyba, by było też na co popatrzeć pod kątem sportowym.
Od zawsze takie było założenie, by zachować też odpowiedni poziom sportowy i by walki były coraz lepsze. Wspomniany Dawid Malczyński ostro trenuje, Krycha, Isamu oraz Deejay Pallaside. Chłopaki ewidentnie nie chcą zawstydzać tego sportu, tylko ćwiczą w najlepszych klubach w Polsce.
Sam do pierwszej walki, na pierwszej edycji gali w Koszalinie, również długo się przygotowywałem. Trenowałem po 2 godzinny dziennie przez dwa miesiące. I wygrałem. To jest ogromna harówka. Podziwiam przez to jeszcze bardziej profesjonalnych sportowców.
Profesjonalni sportowcy dostają też pieniądze za udział w gali. Jak jest w tym przypadku? I czy to wy się odzywacie?
Tak, my pierwsi składamy propozycje i płacimy zawodników. Oczywiście nie mogę podać, jakie to kwoty, ale są bardzo zadowoleni. My też czujemy się odpowiedzialni za ich PR po imprezie i nie chcemy, by czuli się poszkodowani. To influencerzy, którzy zarabiają na popularności i kontrowersjach.
Jak prezentuje się zainteresowanie imprezą?
Sprzedaliśmy niespełna 3 tysiące biletów. Gala jest 30 marca, więc liczymy, że w hali będzie o wiele więcej kibiców. Zwłaszcza, że niedawno zaczęliśmy promocję. Walki będą też transmitowane w internecie w systemie pay per view.
A jak odnosisz się do hejtu dotyczącego samej gali? Zawodnicy wywołują kontrowersje, ale i sama impreza ma sporo negatywnych komentarzy w sieci. Najbardziej rzucił mi się w oczy mem, w którym ktoś porównał znane z YouTube’a walki żuli do Fame MMA.
Fame MMA to inicjatywa, która daje możliwość walki każdemu. Nie zamykamy się na nikogo, nawet jak jest bardzo kontrowersyjny. Dążymy do tego, by impreza byłą zorganizowana w pełni profesjonalnie, a nasi fani zadowoleni. A to, co ktoś gada w sieci? Uważam, że w telewizji jest wiele kontrowersyjnych programów, które mogą jeszcze bardziej szkodzić dzieciakom. Krytykujący często są hipokrytami.