
– Jana Nowaka-Jeziorańskiego znamy ze względu na działania dyplomatyczne i zasługi dla Polski na arenie międzynarodowej. Pozostaje pytanie: czy jego przygoda, którą przeżył w czasie wojny, czyni go bohaterem? Nie sądzę. Wydaje mi się, że dopiero jego powojenna działalność o tym zadecydowała – mówi Philippe Tłokiński.
"Kurier" przedstawia misję poprzedzającą Powstanie Warszawskie. Znamy koniec tej historii. Nikogo nie zaskakujemy więc pointą. To opowieść o bohaterstwie, młodości, odwadze. To też zaproszenie do refleksji o niezwykle trudnej, pełnej dylematów decyzji, bowiem nie podajemy konkretnej, czarno-białej tezy.
Aktor przyznaje, że przygotowywał się do roli czytając zapiski historyczne i rozmawiając z osobami, które znały Kuriera z Warszawy. Dialogi zostały oparte na bazie autentycznych protokołów, tak więc sporo tekstów kiedyś faktycznie zostało wypowiedzianych.
Młody aktor, pracujący pierwszy raz w produkcji z tak dużym rozmachem, musiał od razu się zmierzyć z takimi tytanami aktorstwa jak Zbigniew Zamachowski, Mirosław Baka, Mariusz Bonaszewski, Grzegorz Małecki, Adam Woronowicz. W scenie dziejącej się w małym pomieszczeniu, miałem wypowiedzieć kluczowe kwestie. Władysław Pasikowski nie robi prób z aktorami, ale ja poprosiłem go o spotkanie, by porozmawiać o drugim dniu. Sam przyznał: "No tak... podłożyli panu świnię". Szalenie się stresowałem, ale potem było już z górki.
"Kurier" jest dynamicznym filmem rozrywkowym z historią w tle. Nie uświadczymy w nim nachalnej propagandy, ale czasem uderza w patetyczne tony - nie brakuje podniosłych przemów potęgowanych przez symfoniczną muzykę.