
Przed sądem odbyła się kolejna rozprawa lubelskiego radnego Tomasza Pituchy, który w ubiegłym roku ostro skrytykował Marsz Równości organizowany w Lublinie. Tym razem doszło do zaskakujących scen, bowiem obrońca polityka posłużył się rekwizytem – zdjęciem... penisa z kokardką.
REKLAMA
Spór dotyczy wpisu, który lubelski radny Tomasz Pitucha opublikował w sieci 23 września 2018 r. "Najzagorzalsi fani filmu W. Smarzowskiego chcą zorganizować w Lublinie tzw. Marsz Równości, promujący homoseksualizm, pedofilię. Kto ma uszy niechaj słucha" – pisał w portalu społecznościowym.
Ta wypowiedź nie spodobała się organizatorowi Marszu Równości w Lublinie Bartoszowi Staszewskiemu. Pozwał on polityka PiS o zniesławienie. W poniedziałek odbyła się kolejna rozprawa, której szczegóły opisał "Kurier Lubelski".
Według świadka dr hab. Jakuba Urbanika – wykładowcy na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego i geja, Pitucha w swoim wpisie zrównał lub starał się zrównać homoseksualizm z pedofilią.
Niecodzienny rekwizyt
Kluczowym momentem rozprawy było jednak zachowanie obrońcy polityka. Mec. Piotr Zacharczuk przedłożył do akt sprawy zdjęcia z Parady Równości w Berlinie. Na czarno-białych wydrukach znajdowała się m.in. fotografia… męskiego członka z kokardą.
Kluczowym momentem rozprawy było jednak zachowanie obrońcy polityka. Mec. Piotr Zacharczuk przedłożył do akt sprawy zdjęcia z Parady Równości w Berlinie. Na czarno-białych wydrukach znajdowała się m.in. fotografia… męskiego członka z kokardą.
– Czy to jest dobre, czy złe? To co jest tam pokazane – zapytał zeznającego Urbanika. – Czy pan mecenas zechciałby nazwać po imieniu co ja mam ocenić? – dodał świadek. – Tak. Te kokardki na penisie. Czy panu się to podoba? – dopytywał prawnik z Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL.
W końcu świadek odparł, że… osobiście nie lubi kokardek. Mecenas nie ustępował i jego kolejne pytania dotyczyły słuszności pochwalania takich zachowań. Na dalszą dyskusję nie pozwolił jednak wymiar sprawiedliwości. – Świadek się za wszystkich wypowiadać nie może. Proszę pytania zadawać trochę z sensem – zaapelowała sędzia Iwona Suchorowska.
Marsz Równości w Lublinie
Choć prezydent Lublina Krzysztof Żuk zakazał Marszu Równości, to jednak po decyzji sądu apelacyjnego przeszedł ulicami miasta w październiku 2018 r. Nie obyło się jednak bez agresji narodowców i doszło do zamieszek.
Choć prezydent Lublina Krzysztof Żuk zakazał Marszu Równości, to jednak po decyzji sądu apelacyjnego przeszedł ulicami miasta w październiku 2018 r. Nie obyło się jednak bez agresji narodowców i doszło do zamieszek.
NaTemat rozmawiało na gorąco po marszu z jego organizatorem, Bartoszem Staszewskim. Jego zdaniem, winna agresji była obecna władza. To wypowiedzi radnych PiS i wojewody lubelskiego organizator marszu postrzegał jako zachętę do festiwalu nienawiści, jaki rozpętali narodowcy. Z drugiej strony, chwalił policję, której działania popierał też Joachim Brudziński.
źródło: "Kurier Lubelski"
